W ostatnich tygodniach Daniel Martyniuk znowu pokazał się z nie najlepszej strony. Niepokojące wywody, dziwne i nie do końca zrozumiałe oświadczenia czy wreszcie oskarżenia padające pod adresem jego bliskich wskazywały na to, że aspirujący muzyk nie jest obecnie w zbyt dobrym stanie.
Daniel Martyniuk zarzekał się, że tego nie zrobi. Finalnie stało się inaczej
Okazją do odpoczynku i poukładania sobie pewnych spraw w głowie miał być dla niego wyjazd do Hiszpanii, który przyniósł chyba jednak odwrotny skutek. Swoją drogą 35-latek przebywał tam prawdopodobnie w willi należącej do jego ojca; Zenon Martyniuk kupił ją rok wcześniej, nikomu o tym nie mówiąc.
Wszyscy zastanawiali się, czy i ewentualnie kiedy mężczyzna wróci do kraju nad Wisłą. Okazja nadarzyła się sama - w końcu wielkimi krokami zbliżały się chrzciny jego kilkumiesięcznego syna, Floriana.
Mimo początkowych zapewnień, że nie ma zamiaru się na nich pojawiać, świeżo upieczony ojciec znalazł sposób, by dotrzeć na uroczystość. Teraz wyszły na jaw jej kulisy...
Aż huczy od plotek o chrzcinach wnuka Martyniuka. Nagle wyszły na jaw nieznane kulisy
W niedzielę, 26 października media obiegły zdjęcia z owego wydarzenia. Było widać na nich zarówno żonę Daniela, Faustynę, jak i jego matkę - Danutę Martyniuk. Nie dało się natomiast nie zauważyć wielkiego nieobecnego - króla disco polo, który z niewiadomych przyczyn nie pojawił się na imprezie.
Trudno powiedzieć, jak obecnie układają się relacje młodego Martyniuka z bliskimi. Wspólne uczestniczenie w uroczystości to chyba mimo wszystko dobry znak, który niesie nadzieję na poprawę stosunków. Świadczy o tym jeszcze jeden drobny, acz istotny szczegół.
Jak informuje "Super Express", chłopiec, który tego dnia był w centrum wydarzeń, otrzymał wyjątkowe drugie imię. Od wczoraj jest to Florian Daniel. Wygląda na to, że pomimo problemów i kryzysów Faustyna zgodziła się, by nazwać syna imieniem jego krnąbrnego ojca.
Daniel Martyniuk znowu w centrum afery. Zrobiło się o nim głośno nie tylko w Polsce
Swoją drogą Florian ponoć dokazywał w trakcie mszy.
"Dziecko chyba zostanie muzykantem, bo całą mszę śpiewało!" - skomentował rzekomo duchowny, zacytowany przez przywołany serwis.
Czyżby istniała szansa na kolejne rodzinne pojednanie? Po tym, co się niedawno stało, byłoby to wskazane, choć zdecydowanie niełatwe.
Mowa oczywiście o skandalicznym zachowaniu, jakiego Daniel dopuścił się kilka dni wcześniej na pokładzie samolotu lecącego z Malagi do Warszawy. Znani rodzice nie chcieli komentować jego "wyczynu", za który chyba zresztą nie spotkała go zbyt sroga kara.









