Daniel Martyniuk znowu o sobie przypomniał. Wszczął awanturę w samolocie, wyprowadzały go służby
We wtorek wieczorem sieć obiegło kompromitujące dla Daniela Martyniuka wideo zarejestrowane na pokładzie samolotu lecącego z Malagi do Warszawy. Materiał dokumentuje skandaliczne zachowanie mężczyzny, który wdał się w pyskówkę z obsługą, nie szczędząc przy tym niewybrednych słów.
A wszystko to z uwagi na fakt, że stewardessa nie chciała sprzedać, będącemu już i tak wyraźnie pod wpływem, aspirującemu wokaliście kolejnego napoju z procentami. Przez krnąbrnego pasażera pilot zdecydował się na awaryjne lądowanie w Nicei.
Pewny siebie gwiazdor odgrażał się, że nie wysiądzie z samolotu bez wsparcia swoich prawników. W końcu jednak ugiął się i został wyprowadzony przez odpowiednie służby.
Nietrudno było się domyślać, że za taką "akcję" spotkają go zapewne poważne konsekwencje. A teraz wyszło na jaw, jakie były dalsze losy mężczyzny.
O wybryku Daniela Martyniuka mówi cały świat. Wiadomo, co się z nim później stało
Nie ulegało wątpliwości, że po takiej awanturze młody Martyniuk zostanie zatrzymany. Pozostawało tylko pytanie, na jak długo. Wygląda na to, że w przypadku mężczyzny okres ten był dość krótki.
Prawdę wyjawiła przedstawicielka policji z Nicei:
"Wiem, o kogo chodzi. Ten pan był (...) [pod wpływem - przyp. aut.], ale już został wypuszczony. Jest wolny od godz. 10:30" - przekazała "Faktowi" we środę po południu.
Oznacza to, że Daniel "zniknął" na dosłownie kilkanaście godzin.
"Został zwolniony po złożeniu wyjaśnień i nie wiemy, gdzie obecnie przebywa. Prawdopodobnie stało się tak dlatego, że przewoźnik nie złożył oficjalnej skargi" - dodała rozmówczyni portalu.
Na ten moment nie wiadomo więc, co dzieje się z Martyniukiem. Jak do tej pory nie odezwał się on w social mediach.
Czyżby jednak ostatni wybryk miał mu ujść na sucho? Jeśli faktycznie tak się stanie, to bez wątpienia będzie on miał więcej szczęścia niż rozumu.
Miarka się przebrała. To mogło się skończyć dla Martyniuka naprawdę źle
Konsekwencje mogły być przecież naprawdę dokuczliwe.
"Będzie miał zakaz latania. Będzie musiał zapłacić karę za lądowanie awaryjne, za paliwo, za pozwolenie na lądowanie i za opóźnienie" - mówiła stewardessa pracująca podczas owego feralnego lotu w rozmowie z Plotkiem.
Pozbawienie wolności też wchodziło w grę.
"Może to być usunięcie z lotu, awaryjne lądowanie, grzywna, zakaz lotów, zarzuty karne, a nawet kara więzienia. Każdy taki przypadek rozpatruje się indywidualnie" - wymieniała przedstawicielka tej profesji Olga Kuczyńska.