Daniel Martyniuk wywołał aferę w samolocie. Teraz może mieć problemy
Daniel Martyniuk może mieć teraz naprawdę poważne problemy. O awanturze, jaką wywołała na pokładzie samolotu, lecącego z hiszpańskiej Malagi do Warszawy, piszą już nawet zagraniczne media. W końcu pilot podjął decyzję o lądowaniu w Nicei, gdzie syna Zenka przejęły odpowiednie służby.
"Zastrzegamy sobie prawo do odmowy przewozu tego pasażera w przyszłości" - przekazał w oficjalnym komunikacie manager ds. komunikacji korporacyjnej Wizz Air.
To jednak tylko czubek góry lodowej. Stewardessa w rozmowie z Plotkiem przyznała, że zakaz latania daną linią to nie wszystko. Może go też czekać kara za lądowanie awaryjne, zmarnowane paliwo i za wywołanie opóźnienia. W zależności od przepisów w kraju, w którym doszło do lądowania oraz wewnętrznych danej linii, mogą się nawet pojawić zarzuty karne.
Ten ostatni temat podjął w rozmowie z Pomponikiem Michał Wiśniewski. W wywiadzie, którego udzielił naszemu reporterowi, Damianowi Glince, wypowiedział się jako osoba, która regularnie pilotuje przecież samoloty.
Wiśniewski w rozmowie z naszym reporterem podkreślił na początku, że stara się nie brać udziału w bieżących dramach. Zaznaczył jednak, że bardzo współczuje "Danusi i Zenkowi, bo to jest ich syn". Zaapelował też, by nie mieli poczucia winy za to, co obecnie robi Daniel.
"On jest na własnym, niech odpowiada za siebie" - wyjaśnił Michał.
Michał Wiśniewski o konsekwencjach, jakie mogą czekać Daniela
Muzyk nie chciał oceniać ani komentować zachowania Martyniuka, ale ocenił sytuację z perspektywy osoby związanej z lotnictwem. W pełni poparł decyzję pilota i zaznaczył, że takie czyny powinny wiązać się z poważnymi konsekwencjami.
"Mogę ze strony lotniczej powiedzieć, że jako pilot statku powietrznego zrobiłbym absolutnie to samo" - stwierdził Michał.
Na pytanie, czy Daniel rzeczywiście może zapłacić nawet od 200 do 300 tysięcy złotych kary, muzyk powiedział twardo: "Oby tyle było, a nawet więcej".
Przecież na pokładzie samolotu jest cała masa ludzi. Każdy ma jakieś połączenia lotnicze. To kosztuje pieniądze. Czasami ktoś może nie zdążyć na przykład na pogrzeb. Trzeba zdawać sobie sprawę, jak to jest istotne. Już pomijam najważniejszą rzecz, bezpieczeństwo - wytłumaczył.
Michał podał też przykład z 2003 roku, kiedy DJ z Ich Troje, który zachowywał się w samolocie bardzo podobnie do Daniela, został po lądowaniu w Chicago zabrany przez FBI, a potem usłyszał wyrok 20 lat więzienia.
"Zobaczymy, jak to się skończy. Nie życzę mu oczywiście tak surowej kary, jakaś jest nieuchronna" - dodał.
Oto co obecnie dzieje się z Danielem Martyniukiem po zatrzymaniu
Wiśniewski wyjaśnił też, że gdyby był na miejscu Zenona Martyniuka, to on jako ojciec chciałby wspierać swoją pociechę, ale to nie oznacza naprawiania za nią jej błędów - wręcz przeciwnie. Retorycznie zapytał: czego nauczyłby taką młodą osobę, gdyby nie musiała ponosić konsekwencji swoich czynów? Na pewno nie odpowiedzialności.
Na razie jednak wszystko wskazuje, że Francuzi podeszli do sprawy wyjątkowo łagodnie. "Fakt" skontaktował się odpowiednią jednostką graniczną w Nicei, która zajęła się Martyniukiem. Dyżurująca przedstawicielka - podobno nie kryjąc rozbawienia - przekazała im, że mężczyzna został wypuszczony 22 października około 10:30 czasu lokalnego.
"Wiem, o kogo chodzi. [...] Już został wypuszczony. Jest wolny od godz. 10:30. Został zwolniony po złożeniu wyjaśnień i nie wiemy, gdzie obecnie przebywa. Prawdopodobnie stało się tak dlatego, że przewoźnik nie złożył oficjalnej skargi" - wyjaśniła.