Reklama
Reklama

Książę William i Kate byli zmuszeni odwołać kolejną wizytę. Wszystko z obawy przed skandalem

Pomimo tego, że książę William i księżna Kate są zazwyczaj wszędzie witani z otwartymi ramionami, okazuje się, że na świecie są także miejsca, w których royalsi są niemile widziani. O tym fakcie mieli przekonać się niedawno na własnej skórze. W związku z zaplanowaną wizytą w jednym z krajów Ameryki Południowej na ulicach pojawiły się tłumy... protestujące przeciwko rodzinie królewskiej. Jak zareagowała na to książęca para?

Afera wokół Kate Middleton i księcia Williama

Choć w kolorowej prasie i plotkarskich portalach częściej od księcia Williama i Kate Middleton pojawiają się raczej nazwiska Harry'ego i Meghan, w ostatnim czasie to właśnie o starszym synu króla Karola III zrobiło się wyjątkowo głośno. Wszystko za sprawą plotek o rzekomym romansie royalsa z markizą Cholmondeley, które ciągną się za następcą brytyjskiego tronu już od wielu lat.

Reklama

Niedawno w angielskich mediach pojawiły się niepotwierdzone informacje, sugerujące, że książę William miał spędzić wspólnie z kochanką... święto zakochanych! W dodatku okazało się, że przeprowadzka Windosorów do Adelaide Cottage w Berkshire mogła także mieć związek z markizą Rose Hansbury!

Początkowo mówiło się o tym, że para zdecydowała się na przenosiny, by być bliżej Elżbiety II. Teraz okazuje się, że za decyzją mogła stać księżna Kate, która nie chciała ułatwiać mężowi spotkań z markizą.

Książę William i Kate Middleton odwołali wizytę

Jakiś czas temu, by uniknąć następnego medialnego skandalu, Windsorowie musieli zdobyć się na kolejny odważny krok. Choć książę wraz z małżonką są zazwyczaj otwarcie witani i serdecznie przyjmowani podczas swoich międzynarodowych podróży, ostatnio byli zmuszeni odwołać jedną z oficjalnych wizyt.

Wszystko dlatego, że mieszkańcy Belize - państwa w Ameryce Środkowej leżącego na półwyspie Jukatan, nad Morzem Karaibskim - na wieść o zapowiedzianych odwiedzinach książęcej pary, wyszli na ulicę z obraźliwymi transparentami i zaczęli protestować przeciwko rodzinie królewskiej.

Skąd ta niechęć do Kate i Williama? Okazuje się, że fundacja Flora and Fauna International, której twarzą jest właśnie starszy syn króla Karola, rości sobie prawa do 12 akrów ziemi w Belize i nazywa je "własnością prywatną". Obywatele kraju widzą w tym współczesną formę kolonizacji i w związku z tym na każdym kroku sprzeciwiają się wszystkim royalsom.

Choć para książęca dzięki rezygnacji z wyjazdu uniknęła kolejnego skandalu, cała sytuacja jest bez wątpienia wstydliwą wizerunkową wpadką.


Zobacz też:

Karol III zezwolił na zerwanie tradycji. Książę George i inne dzieci Williama z ważnym zadaniem

Księżna Kate przed ślubem przeszła ważny test. Dzięki temu została żoną księcia Williama

Książę Harry źle znosi humory Meghan Markle. Ma też kłopoty spadkowe

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kate Middleton | Książę William
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy