1 września późnym wieczorem policja zatrzymała do kontroli pojazd kierowany przez Beatę K. Wcześniej do funkcjonariuszy dotarły sygnały, jakoby auto wokalistki Bajmu stwarzało realne zagrożenie na drodze. Według świadków artystka miała "jechać dwoma pasami naraz, wjeżdżać na krawężniki, zjeżdżać też momentami na chodniki".
Po zbadaniu alkomatem okazało się, że zatrzymana ma 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Usłyszała już zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Przyznała się do winy, lecz odmówiła składania wyjaśnień. Za to zabrała głos na Instagramie i przeprosiła wszystkich za swój czyn.
Kochani, przepraszam wszystkich. Wiem, że was zawiodłam. Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa. Beata
Wiele osób potępiło Beatę K. za to, że wsiadła pijana za kółko. Dosadnie sprawę skomentował dziennikarz i wokalista Damian Maliszewski. Ocenił, że artystka zrobiła "coś bardzo nieodpowiedzialnego" i przytoczył historię swojego ojca, któremu też zdarzało się prowadzić samochód po spożyciu alkoholu. Mężczyzna zabił się w 2002 roku.
Tata z około trzema promilami we krwi wsiadł do malucha. Był wczesny wieczór, na ulicy śnieg. Wcisnął pedał gazu i prawie wypadł z zakrętu. Biegliśmy z siostrą za tym autem krzycząc: „tato! Tato!”. Mama była w pracy
Przy okazji stwierdził, że "jeżeli ktoś napruty jedzie raz, istnieje duże prawdopodobieństwo, że wcześniej również jeździł, tylko go nie złapali, albo złapali, ale dał w łapę".
Beata K. wzięta w obronę. Głos zabrał Michał Witkowski
Są też osoby, które łagodniej podchodzą do faktu, że Beata K. prowadziła auto po wypiciu alkoholu. Wśród nich jest Monika Richardson. W rozmowie z Pomponik.pl stwierdziła, że "każdy popełnia błędy i każdemu może zdarzyć się coś tragicznego w skutkach".Zaapelowała, by "nie piętnować Beaty, która być może ma po prostu trudniejszy moment w życiu i popełniła błąd". Powiedziała, że wiele ludzi jeździ po pijaku, ale akurat wokalistce Bajmu się dostało, "bo jest celebrytką".Pisarz i autor "Lubiewa" Michał Witkowski też niejako bierze artystkę w obronę. Na Instagramie opublikował obszerny wpis, który rozpoczął od stwierdzenia, że "nie ma co się znęcać nad Beatą Ka" i że "to nie jest wszystko takie proste".
Najgorzej powiedzieć jej "Trzeba było nie...". Tak powiedzieć nie wolno. O tym, co się wyprawiało, kiedy się miało dwa promile (czyli wypiło się samemu pół litra wódki i co najmniej dwie lampki wina) dowiaduje się człowiek wyłącznie dnia następnego
Przekonuje, że gdy ktoś ma 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu, to nawet nie wchodzi do samochodu, "tylko czołga się". Dlatego "wymaganie od takiej osoby, aby cokolwiek rozumiała, jest idiotyzmem". Taki człowiek po wytrzeźwieniu niewiele pamięta i można wmówić mu cokolwiek.
Taki człowiek nie podejmuje świadomych decyzji! Jeśli ktoś w takim wypadku jest winny to tylko trzeźwy, o ile widział i dopuścił. Być może pani Beata ma problemy z alkoholem, ale to też jest tylko jej tragedia a nie wina. Powinno Wam być jej żal. Za tragedie się ludzi nie hejtuje
Takie podejście do sprawy nie spotkało się z przychylnością wielu internautów. "Zupełnie się nie zgadzam. Alkohol stępia zdrowy osąd i podnosi brawurę ale podejmujemy decyzje świadomie", "Ciekawe czy tak samo byś napisał gdyby kogoś zabiła" - czytamy w komentarzach.
Głos zabrał też wspomniany wcześniej Damian Maliszewski.
Panią Beatę kocham, nie wierzę, że to pierwszy raz, bo ponad 20 lat temu, czyli wtedy kiedy prowadziłem Jej fan club widziałem rzeczy, których nie da się odzobaczyć. Z Pańskiego wpisu wynika, że jak ktoś popełnia przestępstwo pod wpływem alkoholu to nie jest winny i należy mu współczuć. Do czasu, aż zabije Panu bliską osobę











