Reklama
Reklama

Ula i Stanley z "Sanatorium" o aferach na balu. Sekret się wydał [POMPONIK EXCLUSIVE]

Finał 7. sezonu "Sanatorium miłości" nie obył się bez afer. Królową turnusu została Urszula Wojtecka, co jednak nie spotkało się z ciepłym przyjęciem wszystkich kuracjuszek. Jej ukochany Stanley też wywołał pewne kontrowersje – już po finałowym odcinku oboje udzielili nam wywiadu, w którym odnieśli się do plotek i afer. A jak układa im się obecnie, wiele miesięcy po zakończeniu emisji?

"Sanatorium miłości". Urszula została królową turnusu

Urszula Wojtecka i Stanisław "Stanley" Kęsicki są jedyną parą, która powstała w 7. sezonie "Sanatorium miłości". W finałowym odcinku, podczas balu, Ula została wybrana przez kuracjuszy na królową turnusu. Niestety decyzja grupy bardzo nie spodobała się Małgorzacie i Annie, które głośno protestowały. Dziś, w rozmowie z Pomponikiem, uczestniczka opowiedziała, jakie emocje towarzyszyły jej tego wieczoru.

Reklama

"Ja nie liczyłam na ten tytuł absolutnie. Dla mnie nagrodą już było to, że znalazłam miłość w programie, że znaleźliśmy siebie. Ale z drugiej strony pomyślałam sobie, że przecież założenia tego programu są takie, żeby znaleźć tę miłość, a ja ją znalazłam, to powinnam tą królową zostać. Ale moje koleżanki twierdziły, że ja nic nie wniosłam do programu" - wyjaśniła Urszula.

Kuracjuszka jednak nie chce wspominać tamtego sporu. W rozmowie z reporterem Pomponika podsumowała dyplomatycznie, że "każdy ma prawo do własnego zdania". Nie zastanawiała się, z czego wynikało ich zachowanie.

"Jeżeli one odczuwały z tego radość, to niech im tak zostanie. [...] Nie było to zbyt miłe, ale może to wypływa z ich charakteru. [...] Przecież ja nic złego im nie robiłam ani mężczyzn nie odbijałam w programie, ani nie byłam im nieżyczliwa" - dodała.

Urszula i Stanley o aferach w "Sanatorium miłości"

Podczas ogłaszania tytułów króla i królowej turnusu miała miejsce jeszcze jedna nietypowa sytuacja. W programie pokazano sytuację, w której Stanley nagle wstał od stołu i oddalił się od grupy. Urszula poszła za nim, by porozmawiać, co się stało. W rozmowie z Pomponikiem Stanisław Kęsicki prostuje tę sytuację. Jego zdaniem sporo namieszał montaż.

Stanley wyjaśnił nam, że nie był obrażony - sam zresztą głosował na Zdzisława. W pierwszej chwili było mu trochę żal, że nie został królem, bo mógłby wtedy stać u boku ukochanej Uli, ale później zupełnie o tym zapomniał. A z balu wyszedł na chwilę, by... pójść do toalety. Tajemniczy sekret okazał się mieć bardzo prozaiczne wyjaśnienie.

"Przy kręceniu tego odcinka ostatniego pogoda wieczorem się załamała i było bardzo zimno. Często wychodziliśmy do toalety, więc wyszedłem za potrzebą, a że pokazano to, że ja uciekłem... Ja w ogóle nie uciekałem, bo gdybym uciekł, to by mnie już na dalszej części balu nie było" - tłumaczył kuracjusz.

Sama Ula patrzy na tamtą sytuację nieco inaczej.

"Ja myślę, że troszkę tam emocji było takich, mógł mieć takie pierwsze odczucia. Nie wiem, jak to powiedzieć. Poszłam i mówię: 'Wiesz, kochanie, nie masz się czym martwić, musisz się niestety cieszyć moim szczęściem'. Obróciliśmy to w żart, w dobrą zabawę. Pewnie każdemu by było przykro, bo my naprawdę stworzyliśmy super parę w trakcie trwania programu" - dodała.

Urszula i Stanley z "Sanatorium" o swojej miłości

Urszula i Stanley wpadli sobie w oko niemal od samego początku 7. sezonu "Sanatorium". Ich miłość była tak widoczna, że część kuracjuszy sugerowała nawet, że zachowują się "pod publikę". Mimo to, choć od zakończenia zdjęć minęło wiele miesięcy, oni wciąż się kochają. Jak sama Ula mówi w rozmowie z nami "miłość kwitnie jak obecnie kasztany". A co ich tak trwale połączyło?

"Ja myślę, że zrozumienie. Myśmy wiele ze sobą rozmawiali i wspólnych tematów mieliśmy. I po prostu byliśmy wobec siebie szczerzy. I normalni. Nie udawaliśmy nikogo, kim nie jesteśmy. To chyba też ważne, że w programie byliśmy tacy sami, jak teraz" - wyjaśniają oboje.

Para tłumaczy, że bardzo dobrze czuli się ze sobą. Podczas zdjęć do programu czasem brakowało im bliskości, więc po całym dniu nagrań wybierali się na spacery. Obecnie planują wspólne zamieszkanie, ale pojawiły się pewne problemy. Ula nie chce być zbyt daleko od wnuków, a z kolei Stanisławowi zależy na tym, by zamieszkać w miejscu, które nie będzie mu się kojarzyło z przeszłością. Dlatego na razie stanęło na mieszkaniu Uli.

"To będzie moje mieszkanie. Ponieważ jest wolne od wspomnień. Bo ja od dwóch lat dopiero mieszkam w tym mieszkaniu. Natomiast Stanley mieszka w mieszkaniu, w którym [...] mieszkał z inną rodziną. Myślę, że nie ma sensu obciążać się przeszłością. Wiadomo, że trzeba myśleć o przeszłości i o tym, co było. Ale nie musimy naszych relacji obciążać przeszłością" - wyjaśnia Wojtecka.

Najpierw muszą jednak rozwiązać "sprawy logistyczne", czyli przede wszystkim - związane z obecną pracą mężczyzny.

"Chciałby być w porządku wobec umowy. Ale już niebawem mu się kończy. Jego kierowniczka nawet mu ostatnio powiedziała, że ona sama go zwolni, żeby wreszcie do mnie pojechał. Może on jakiś pracoholik, nie wiem" - żartowała Ula.

Rodziny zakochanych już się poznały. Bliscy Urszuli cieszą się jej szczęściem, dzieci Kęsickiego też nie mają nic przeciwko. Pozostaje więc śmiało planować dalszą przyszłość. W końcu są już zaręczeni.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Zdzisław z "Sanatorium" już nie ukrywa pięknej ukochanej

Porównują Ulę z "Sanatorium" do królowej Camilli

Burza po finale "Sanatorium miłości". Wybrali króla i królową

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy