Król Karol III musi zacisnąć pasa. Brytyjczycy mają dość jego rozrzutności
Król Karol III (76 l.) objął tron, zapowiadając odchudzenie administracji i królewskiego personelu, wysłanie części krewnych do prawdziwej pracy i ograniczenie wydatków. Na obietnicach się skończyło. Po tym, gdy w lutym tego roku dostał dwa nowe śmigłowce, a potem próbował przeforsować podwyżkę w wysokości 45 mln funtów, Brytyjczycy zaczęli mu się stawiać.
Król Karol III będzie musiał dłużej poczekać na podwyżkę w wysokości 45 mln funtów (ponad 223 mln złotych), na którą liczył w tym roku.
Monarcha miał zgarnąć tę kwotę z zysku generowanego przez luksusowe dobra wchodzące w skład Crown Estate. Są to ziemie i posiadłości znajdujące się na terenie Wielkiej Brytanii, nazywane posiadłościami publicznymi suwerena. Oznacza to, że należą do Korony, a nie do monarchy, jednak ma on prawo czerpać z nich zyski.
Podczas, gdy zwykli Brytyjczycy zmagają się w rosnącymi kosztami utrzymania, król liczył na to, że w tym roku zgarnie dodatkowe 45 mln funtów z Crown Estate.
Jak się jednak okazuje, będzie musiał poczekać na nie do przyszłego roku. Na razie musi zadowolić się rocznym zyskiem w wysokości 86 mln funtów. Problem w tym, że nie dla wszystkich podatników jest jasne, dlaczego w latach 2026-2027 król będzie otrzymywał o 45 mln funtów więcej.
Jak się okazuje, jest z czego wypłacić monarsze podwyżkę. Crown Estate generuje bowiem rekordowe zyski z farm wiatrowych, zbudowanych na posiadłościach Korony. Jak informują autorzy raportu finansowego Souvereign Grant, dodatkowy zysk ma zostać przeznaczony na remont Pałacu Buckingham, który po renowacji zostanie, zgodnie z zapowiedzią króla Karola III sprzed 2 lat, udostępniony do całorocznego zwiedzania, co mieści się w prawnych granicach wykorzystywania dotacji.
Według prawa, przysługujące królowi dotacje, opłacane przez brytyjskich podatników, mają służyć wspieraniu oficjalnych obowiązków monarchy i pokrywania innych kosztów, takich jak podróże służbowe, pensje dla personelu oraz utrzymanie pałaców.
Pochłaniają one ułamek zysków z Crown Estate, czyli majątek o wartości ok. 15 mld funtów, (blisko 75 mld. złotych) obejmujący luksusowe nieruchomości w centrum Londynu, posiadłości historyczne, grunty wiejskie i dno morskie wokół Anglii, Walii i Irlandii Północnej.
Ponadto król Karol III otrzymuje dochody z tzw. Tajnej Sakiewki Księstwa Lancaster, które jest jego majątkiem ziemskim, a książę William otrzymuje czysty zysk z Księstwa Kornwalii.
Corocznie wypłacana dotacja suwerena jest wykorzystywana do finansowania 10-letniego planu renowacji Pałacu Buckingham, urządzenia ponad 800 balów, obiadów i rautów dla 100 tys. gości oraz zatrudnienia 539 pełnoetatowych pracowników.
Brytyjczycy przywykli do myśli, że wystawne życie kosztuje, jednak nerwy trochę puściły im w lutym, gdy król Karol III odebrał dwa nowe śmigłowce, które okazały się mu niezbędne „ze względu na ich wyjątkową zdolność docierania do odległych regionów Wielkiej Brytanii, do których nie można dostać się szybko innym środkiem transportu”.
Informacje o rozrzutności rodziny królewskiej wywołały mieszane uczucia w Wielkiej Brytanii, gdzie 4,5 mln dzieci, czyli jedna trzecia, żyje w ubóstwie i ich liczba rośnie z każdym rokiem rośnie o 100 tys. Z sondaży przeprowadzanych wśród Brytyjczyków wynika, że 62 proc. z nich uważa, że koszty życia wzrosły, a 92 proc. respondentów narzeka na drożyznę w sklepach. Jak zauważył przeciwny monarchii, Graham Smith w rozmowie z NBC News:
"A tymczasem dziesiątki milionów funtów są wydawane na wystawny tryb życia Windsorów, ich pałace i helikoptery. To chore".
Zobacz też:
Król Karol nie pozostawił ludziom żadnych złudzeń. To koniec
Sekret diety króla Karola III ujrzał światło dzienne. Te składniki znajdują się na jego talerzu