Nie cichnie afera wokół Kurskiej i TVP. Stacja nadała wymowny komunikat
Choć Joanna Kurska od dłuższego czasu nie jest już związana z Telewizją Polską, uważnie śledzi to, co się w niej dzieje. Wielokrotnie w mocnych słowach wypowiadała się na temat publicznego nadawcy, a ostatnio poszła nawet o krok dalej, deklarując, że wkrótce zwróci się do prokuratury z prośbą o zweryfikowanie jego działań. Odpowiedź przedstawicieli TVP przyszła kilka dni później. Oficjalny komunikat nie pozostawia złudzeń.
Joanna Kurska przez sporą część swojej kariery była związana z telewizją publiczną. Po kilku latach przerwy w 2016 roku wróciła do TVP, gdzie objęła stanowisko wicedyrektora biura koordynacji programowej. Wkrótce później kobieta odeszła z pracy ze względu na konflikt interesów - w końcu w międzyczasie związała się z prezesem stacji, Jackiem Kurskim.
Po jego odejściu we wrześniu 2022 roku dziennikarka znowu odnalazła się w Telewizji Polskiej, a konkretnie w "Pytaniu na śniadanie". Nic dziwnego, że nawet po zmianie na najwyższych szczeblach władzy, a co za tym idzie i roszadach personalnych na Woronicza, Kurska szczególnie pilnie śledziła to, co dzieje się we wspomnianym paśmie porannym.
51-latka wielokrotnie wprost dawała do zrozumienia, że nie podobają jej się zachodzące w nim zmiany. Odpowiedzialnością za coraz gorszą kondycję tytułu obarcza Kingę Dobrzyńską, która chociaż już nie odpowiada za "PnŚ" (obecnie szefową jest Barbara Dziedzic), to ponoć wciąż związana jest ze stacją.
Kurska nie zamierzała tego tak zostawić.
Czarę goryczy przelała informacja o nieorganizowaniu przez TVP prezentacji jesiennej ramówki. Decyzja ta poważnie oburzyła Kurską, w końcu publiczne ogłoszenie planu na najbliższe miesiące to jedno z najważniejszych wydarzeń dla stacji, a zarazem jej najlepsza wizytówka.
Przy tej okazji ponownie wróciło nazwisko Dobrzyńskiej, której powierzono przygotowanie aż dwóch formatów. Niestety kobieta się z tego nie wywiązała, co było wodą na młyn dla byłej szefowej śniadaniówki.
W rozmowie ze Światem Gwiazd żona byłego prezesa TVP po raz kolejny przypomniała, że jej następczyni "zniszczyła" "PnŚ" i zarzuciła nowym władzom stacji działanie na jej niekorzyść poprzez kontynuację współpracy z Dobrzyńską. Zapowiedziała też podjęcie dalszych kroków.
"Jednocześnie informuję, że biuro prasowe Telewizji Polskiej S.A. odmawia udzielania odpowiedzi na pytania dziennikarzy w tej sprawie, co uniemożliwia opinii publicznej uzyskanie rzetelnych informacji o wydatkowaniu środków publicznych i potwierdza konieczność przeprowadzenia ustaleń przez prokuraturę" - dodała.
Na odpowiedź wywołanych do tablicy nie trzeba było długo czekać.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu TVP zapowiedziało, że wkrótce przekaże swoje stanowisko w tej sprawie. I ów dzień w końcu nadszedł.
"Telewizja Polska działa w zgodzie z obowiązującymi procedurami finansowymi, a wszystkie wydatki i decyzje personalne są podejmowane w ramach ściśle określonych regulacji i podlegają audytowi. Mimo trudnej sytuacji finansowej TVP utrzymuje szeroką i różnorodną ofertę programową, realizując misję nadawcy publicznego i odpowiadając na potrzeby milionów odbiorców w całym kraju" - brzmiał oficjalny komunikat telewizji dla Plotka.
Nie obeszło się też bez (choć niebezpośredniego) nawiązania do osoby, która rozpoczęła całą tę dyskusję.
"Nie będziemy odnosić się do insynuacji i zapowiedzi byłych pracowników" - skwitowano.
A Joanna Kurska jak obiecała, tak zrobiła.
W poniedziałek 18 sierpnia na jej profilu na Facebooku znalazła się treść zawiadomienia, które dziennikarka złożyła do prokuratury. Powołując się na raporty z danymi, wykazała, że w okresie urzędowania Dobrzyńskiej "PnŚ" zaliczyło znaczny spadek oglądalności i zarzuciła władzom stacji niestaranne gospodarowanie środkami. Przy okazji zastrzegła, że to pierwsze, ale na pewno nie ostatnie pismo skierowane do TVP.
Zobacz też:
Potwierdziły się doniesienia w sprawie Joanny i Jacka Kurskich. Spływają gratulacje od niedowiarków
TVP znów rozczarowała widzów. Poszło o to samo, co zwykle
Nowe doniesienia ws. konfliktu Kurskiej z Dodą. Doszło do scen. "Rzuciłam słuchawką"