Zmarła 9 lat temu Violetta Villas (†73 l.) nie miała szczęścia do mężczyzn. Ted Kowalczyk, którego poślubiła w 1988 roku, twierdził, że kochała tylko swoje psy i Boga, a modlitwa była dla niej ważniejsza niż... bliskość z mężem. W swym ostatnim wywiadzie były mąż diwy nie zostawił na niej suchej nitki!
Violetta Villas (sprawdź!) po raz pierwszy wyszła za mąż tuż po swoich szesnastych urodzinach. Do poślubienia porucznika Piotra Gospodarka zmusił ją ojciec...
Szybko jednak uciekła od męża, by uczyć się śpiewu. Jej malutkim synkiem Krzysiem zaopiekowali się rodzice. Kilka lat później zakochała się, jak sama mówiła, "jedyny raz autentycznie" w żonatym mężczyźnie. Nie chciała jednak budować swego życia na nieszczęściu innej kobiety, więc poddała się i nie walczyła o to uczucie.
Przez wiele lat żyła samotnie... Aż do 1987 roku, kiedy podczas tournée z Teatrem Syrena poznała w Chicago biznesmena polskiego pochodzenia Tadeusza Kowalczyka. Miała wtedy 49 lat i, choć była wielką i uwielbianą przez publiczność gwiazdą, już dawno straciła nadzieję, że uda się jej znów pokochać kogoś "autentycznie". Ted od razu się jej oświadczył.
"Mama opowiadała mi, że podszedł do niej z bukietem róż, zachowywał się jak dżentelmen, że ją zafascynował. Chciała spróbować u jego boku ułożyć sobie życie na nowo, potrzebowała mężczyzny, by stworzyć sobie normalny dom" - wyznał wiele lat później syn piosenkarki Krzysztof Gospodarek.
Urzeczona Tedem gwiazda szybko podjęła decyzję o przeprowadzce do Chicago. Rzuciła wszystko i pojechała do Ameryki, by dać odpowiedź czekającemu na jej "tak" Kowalczykowi. "On dobrze wiedział, jak mnie uwodzić" - wspominała po latach.
"Codziennie dawał mi czerwone róże, przysyłał śniadanie do apartamentu, zapewniał o miłości, na kolanach błagał, żebym za niego wyszła. Zakochałam się..." - powiedziała.