Udział Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza w jubileuszowej edycji "Tańca z gwiazdami" wzbudził wiele emocji, kończąc się dość kwaśno. Para nie dotarła do finału i sporo emocji wśród internautów wywołało jej zachowanie tuż po odpadnięciu. Część widzów oceniła, że tancerka i aktor zachowali się dość nieelegancko.
Agnieszka Kaczorowska wyjaśniła swoje zachowanie w "Tańcu z gwiazdami"
Trzy tygodnie po finale "Tańca z gwiazdami" ukazał się wywiad z Agnieszką Kaczorowską w Wirtualnej Polsce. Gwiazda podzieliła się tam refleksją dotyczącą udziału w show. Jak wyznała, na planie na początku miała panować doba atmosfera, która później się zmieniła.
"Nie chcę tego oceniać. Niech każdy tam się wypowie za siebie. My byliśmy szczerzy, byliśmy sobą" - ogłosiła.
Kaczorowska nie ukrywa również, że dotknęły ją publikacje w mediach i domysły odnośnie tego, że nie pojawi się na finale "Tańca z gwiazdami".
"To było bardzo przykre. I to było bardzo niesprawiedliwe, ponieważ byliśmy na wszystkich próbach, tyle ile trzeba było, w godzinach wyznaczonych. Wymyślanie dla klikalności, robienia PR-u finału, newsów o naszych jakichś tam zachowaniach - naszym zachowaniu, które nie miało miejsca - było po prostu przykre. Bo kiedy wykonujesz swoją pracę profesjonalnie, dobrze, z należytą starannością, to jest ci po prostu po ludzku przykro, jeśli czytasz coś innego" - mówiła przejęta Kaczorowska.
Agnieszka Kaczorowska wspomina moment odpadnięcia z "TzG" z Rogacewiczem
Kaczorowska odniosła się również do jej gestu po odpadnięciu, kiedy stanęła tyłem do kamer i publiczności "Tańca z gwiazdami".
"Ja stanęłam przodem do mojego mężczyzny. Do tego, kto mi towarzyszył w tej całej drodze, z kim tam byłam. Wtuliłam się w jego bezpieczne ramiona w momencie, kiedy czułam, że nadchodzi coś trudnego" - powiedziała wprost w tym samym wywiadzie.
Agnieszka Kaczorowska wspomniała też sam moment eliminacji, kiedy to wybiegła z Marcinem Rogacewiczem ze studia, nie pojawiając się tym samym na zaplanowanej transmisji na Instagramie.
"Chcieliśmy się schować. To już był ten moment, kiedy potrzebowaliśmy tylko siebie. Było nam na tyle przykro... (...) W momencie, w którym odpadliśmy, powiedzieliśmy: 'Dobra, wystarczy, już daliśmy dużo'. (...) W tym momencie potrzebowaliśmy tylko przytulić się do siebie, otulić, próbować zrozumieć, przegadać. Jak łza poleciała, to poleciała" - mówiła.









