Reklama
Reklama

Robert Kudelski ujawnił prawdę. Nie do wiary, z czym zmaga się na co dzień

Robert Kudelski (49 l.) w najnowszym wywiadzie ujawnił, że jego życie praktycznie od dzieciństwa toczyło się w cieniu „body shamingu”. Jak wyznał, na każdym kroku natykał się na ludzi, którzy z jakichś tajemniczych względów czuli się uprawnieni do mówienia mu, jak powinien wyglądać.

Robert Kudelski  zdecydował się zostać ambasadorem kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości" po długim namyśle. Jak wyznał w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”, pierwszą myślą było, że chyba się nie nadaje, bo chudziutki wprawdzie nie jest, ale nie zmaga się też z otyłością olbrzymią

Robert Kudelski został twarzą kampanii społecznej

Towarzyszyła mu też obawa, że zacznie być postrzegany przez pryzmat swojej wagi, a z tym właśnie zmagał się przez całe swoje dotychczasowe życie. Kudelski nie ukrywa, że wolałby, by ludzie bardziej zwracali uwagę na jego dokonania aktorskie i wokalne, a nie to, ile waży. 

Reklama

W końcu jednak uznał, że udział w kampanii pomoże mu w zrozumieniu istoty problemu, z którym boryka się od dzieciństwa. Jak wyjaśnia w wywiadzie:

"Zrozumiałem, że propozycja nie pojawiła się znikąd. Mniej więcej w tym samym czasie media się rozpisywały, jak to podobno przytyłem 20 kilo, a zaraz potem schudłem 30. Nie było to prawdą, choć rzeczywiście moja masa ciała wahała się. Wtedy dotarło do mnie, że mam problem. Ale też zerową wiedzę o nim. Dopiero później poczytałem o otyłości i uzmysłowiłem sobie, że to choroba przewlekła jak wiele innych. Że nawet jeśli zmniejszę masę ciała, wciąż będę chorować. Niczym niepijący alkoholik. Był też drugi powód. Wiedziałem, jakiego traktowania doświadczają osoby chore na otyłość. Jako dziecko słyszałem od cioć i wujków: „Och, nasz kochany grubasek!"". 

Robert Kudelski: obcy ludzie mówili mu, ile ma ważyć

Tegoroczna edycja kampanii przebiega pod hasłem „Otyłość – zmień spojrzenie”. Z wypowiedzi Kudelskiego można jednak wysnuć wniosek, że jeszcze daleka droga do tego

Przez wiele lat wydawało się, że to kobiety są poddawane presji wyglądu, zmuszane do przeżywania frustracji z powodu rozmijania się z wzorcami urody lalek Barbie i księżniczek Disneya. To do nich skierowane są okładki kolorowych magazynów, przedstawiające nieistniejące ideały, będące w rzeczywistości efektem pracy sztabu wizażystów, fotografów i grafików komputerowych. 

Jak ujawnia Robert, sam jest najlepszym przykładem na to, że presja wyglądu dotyczy także mężczyzn, a „body shaming” był jego chlebem codziennym:

„Ludzie nazywali mnie grubasem i prosiakiem. Wypisywali też, że takie osoby jak ja, czyli z chorobą otyłościową, niepotrzebnie pchają się do telewizji. Poszedłem do sklepu spożywczego w Warszawie, gdzie zaczepił mnie pewien mężczyzna. Był elegancko ubrany, wydawał się przyjaźnie nastawiony. Aż tu nagle wypalił: „O Jezu, ja tak pana lubię! No, ale ten brzuszek mógłby pan zrzucić". . Mówiono, że gdybym schudł, zrobiłbym większą karierę: „Kudelski, schudnij, bo nie dostaniesz roli!". Gdy na jakiejś bardzo mi zależało, wpisywano do umowy, że mam zrzucić kilogramy. Raz kazano mi stracić aż 20. I to w miesiąc! Z kolei w teatrze, w którym grałem Romea albo Tadeusza z „Pana Tadeusza", mierzono mnie w pasie centymetrem”. 

Robert Kudelski: dlatego został twarzą kampanii

To swoją drogą zadziwiające, jak wiele osób w Polsce wciąż uważa się za upoważnionych do wtrącania się w prywatne sprawy innych i radzenia im, jak powinni wyglądać, ile ważyć, kiedy i z kim mieć dzieci.  Jak przyznał sam Kudelski  4 miesiące temu  w rozmowie z Plotkiem, w wielu krajach zostałoby to uznane za niewyobrażalną gafę:

"Nikt na nikogo nie krzyknie na ulicy, na przykład w Niemczech, "ty grubasie", dlatego, że to jest karalne. Ludzie się nauczyli tego. Dlaczego my siebie tak bardzo nie szanujemy wzajemnie? Mam doświadczenie w pracy we Francji czy w Niemczech. Tam nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby prowadzić kampanię społeczną "porozmawiajmy szczerze o otyłości". Nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby kogoś stygmatyzować”.

Tymczasem w Polsce ludzie lubią motywować krzywdzące uwagi… troską. Jak wspomina aktor w „Wysokich Obcasach”:

"Jakiś czas temu musiałem wziąć urlop. Na plan wróciłem dopiero po miesiącu. W dodatku o 20 kilo cięższy. Zauważyła to moja koleżanka, bardzo znana aktorka, kochana przez widzów i którą sam niezwykle cenię. Na cały głos rzuciła w garderobie: „No, zobaczcie, zobaczcie. Kiedyś to był taki przystojny, fajny facet. I tak się zaniedbał". Czy było mi przykro? Było. Czy koleżanka chciała mnie celowo urazić? Nie, to dobry człowiek. Media rozpisywały się, jak znów niezdrowo wyglądam. A ja byłem wtedy tuż po operacji. Brałem sterydy. Gdyby nie one, nie wstałbym tak szybko ze szpitalnego łóżka”. 

Wygląda na to, że promowana w kampanii zmiana spojrzenia jeszcze nie nastąpiła…

Zobacz też:

Aktor z "Na Wspólnej" wyznał, że nie mógł na siebie patrzeć. Teraz apeluje

Robert Kudelski wypowiedział wojnę nadwadze. Jego metamorfoza robi wrażenie!

Robert Kudelski: Mam dwa życia

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Robert Kudelski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy