Nieoczekiwany zwrot ws. "Rozmów w toku". Nagle ogłoszono, Ewa Drzyzga nie mogła tego przemilczeć
"Rozmowy w toku" to jeden z tych programów, które na dobre zapisały się w historii rodzimej telewizji. Pomimo ośmiu lat nieobecności na antenie, niektórzy widzowie na pewno z radością przyjęliby wiadomość o powrocie formatu. Czy w tym momencie jest to jednak w ogóle możliwe? W jednym z najnowszych wywiadów rąbka tajemnicy uchyliła największa gwiazda produkcji, Ewa Drzyzga. Teraz już wszystko jasne.
"Rozmowy w toku" gościły na antenie rodzimej telewizji przez kilkanaście lat. Formuła emitowanego od 2000 do 2016 roku talk-show zakładała zapraszanie gości, którzy dzielili się przed publicznością zgromadzoną w studiu i przed telewizorami osobistymi, często trudnymi doświadczeniami. Zaprezentowane historie były później komentowane zarówno przez słuchaczy, jak i zajmującego się poruszanym tematem eksperta.
Nad przebiegiem rozmowy czuwała gospodyni Ewa Drzyzga, która była związana z tytułem przez cały czas jego powstawania, niemal od samego początku (najpierw przez kilka miesięcy funkcję tę pełniła aktorka Ewa Bakalarska). Format ten przyniósł jej ogromną popularność i zapewnił stałą współpracę z grupą; obecnie 58-latka prowadzi w TVN-ie "Dzień Dobry TVN".
I to właśnie u boku swojego ekranowego partnera ze śniadaniówki, Krzysztofa Skórzyńskiego, prezenterka zabrała głos w sprawie ewentualnego powrotu do słynnej produkcji, która trwale zapisała się w pamięci Polaków. Jej słowa nie pozostawiają wątpliwości.
Zanim Drzyzga wyznała, jakie mogą być dalsze losy formatu, swoją opinią postanowił się podzielić Skórzyński. Mężczyzna właściwie wystawił mu laurkę.
"Ewie będzie niezręcznie, dlatego ja za nią odpowiem. 'Rozmowy w toku' były programem, który zdefiniował telewizję. Dzisiaj telewizja nie wyglądałaby tak, jak wygląda, gdyby nie 'Rozmowy w toku' i gdyby nie Ewa Drzyzga. Nie chcę teraz słodzić Ewie, jestem w tym szczerzy. Bardzo bym chciał, żeby program wrócił, ale ona nie miałaby już na to czasu" - stwierdził w rozmowie z Jastrząb Post.
A sama zainteresowana w gruncie rzeczy potwierdziła jego słowa.
"To były zupełnie inne czasy, siedem dni w tygodniu ciężka praca dużego zespołu. Ja jestem na pierwszej linii (...). Pomagał mi ogromny zespół dokumentalistów (...), więc myślę, że to byłoby trudne" - przyznała.
Czy to oznacza, że gdyby pojawił się taki pomysł, Drzyzga powiedziałaby "nie"? Niekoniecznie...
"Jestem zadaniowcem i jak dostaję zadanie, to je rozpatruję bądź nie. A to zadanie zawsze wychodzi od moich szefów, więc zobaczymy, co oni wymyślą" - podsumowała, zostawiając sobie niejako otwartą furtkę.
Na razie jednak dziennikarka skupia się przede wszystkim na pracy w paśmie porannym, z którym jest związana od 2020 roku. Ostatnio wokół śniadaniówki zrobiło się głośno za sprawą chwilowego powrotu dawnych twarzy formatu przy okazji jubileuszu. Jak wyznała dyrektor programowa stacji, początkowo wiązały się z tym zresztą spore obawy, ale jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie.
Zobacz też:
Połączyła ich pasja do mediów. Uczucie Drzyzgi i Sołtysika nie trwało długo
Ewa Drzyzga niechętnie opowiada publicznie o swoim mężu. Teraz wiadomo dlaczego
Co za sceny na żywo w "Dzień dobry TVN". Między prowadzącymi doszło do kłótni