Małgorzata Tomaszewska schudła w ekstremalnym tempie
Małgorzata Tomaszewska w jednym z odcinków "Pytanie na śniadanie" opowiedziała o diecie, którą zastosowała. Musiała ją szybko przerwać, ponieważ zaczęła chudnąć w niezwykłym tempie! Jak to możliwe?Ida Nowakowska i Tomasz Wolny z zapartym tchem przysłuchiwali się niezwykłej historii. Choć wielu ludzi ma problem z utrzymaniem restrykcyjnych zasad diety i próbuje różnych sposobów, by znaleźć taki, który okaże się najlepszy - okazuje się, że do powodzenia wystarczy post przerywany!
"Polega to na tym, że je się osiem godzin, a 16 godzin się nie je. Mój przedział był dla niektórych wymagający - 13-21 lub 12-20. W tych godzinach jadłam. Zależy, jak kto woli i jaki ma tryb pracy" - wyjaśniła.
Małgorzata Tomaszewska przerwała dietę, gdy przestała panować nad utratą kilogramów
Prezenterka przerwała dietę, gdy zaczęła tracić więcej kilogramów, niż planowała."W tej chwili nie jestem w trakcie postu przerywanego, bo za dużo na nim schudłam, więc musiałam zrezygnować z tej diety. Uważam, że na tej diecie nie ma jak nie schudnąć" - podsumowała.

Małgorzata Tomaszewska podkreśliła, że nie chce promować negatywnych wzorców i dziś skupia się na utrzymaniu wagi m.in. dzięki aktywności fizycznej, piciu płynów i dobrej diecie."Aktywność fizyczna była w porannych godzinach, czyli na czczo. Ja mało piję i to był dla mnie dobry sposób na nawodnienie, ponieważ w tym przedziale do godz. 13, można pić kawę, herbatę i wodę. Wtedy zapijałam wodą głód. Moją zasadą żywieniową jest to, że żeby schudnąć albo trzymać wagę, trzeba jeść mniej, ale żeby dobrze wyglądać, mieć dobrą cerę, dobre włosy, nie mieć cellulitu, trzeba jeść dobrze. Jakość jedzenia wpływa bardziej na kondycję naszego ciała".

Małgorzata Tomaszewska w pracy ma wiele stresu
Małgorzata Tomaszewska w swojej pracy ma wiele stresu - to pewnie też jeden z czynników sprzyjających chudnięciu... W końcu w programie "Pytanie na śniadanie" miała nawet kontakt z niebezpiecznym zwierzakiem! Wydarzyło się to w odcinku z gościem będącym opiekunem egzotycznych zwierząt. Mężczyzna przyprowadził ze sobą kajmana."W studiu był kajman, taki duży gad o imieniu Godzilla. Siedział na kanapie, a ja podeszłam i go pogłaskałam. Gdy nagle odeszłam, on zeskoczył i mnie ugryzł. Krzyknęłam tak, że Krystian Ochman, który był gościem w studiu, zaprosił mnie na szkolenie głosu, bo wydałam z siebie dźwięk jak z arii operowej" - wspominała w rozmowie z "Faktem".
Na szczęście, nic się nie stało!
Czytaj też:
Najstarszy lew Afryki nie żyje. Został zabity, gdy szukał pożywienia










