Reklama
Reklama

Krzysztof Hołowczyc zmienia swoje życie

W jego świecie wyścigów samochodowych, rekordów i tytułów, które ma na koncie, dotąd mało było miejsca dla bliskich. To już przeszłość.

Od ponad miesiąca znany kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc (55 l.) częściej bywa w domu. Nie ma to jednak związku z potrzebą stabilizacji, ale... z trzymiesięczną utratą prawa jazdy po tym, jak na początku marca pędził swoim samochodem 113 km/h w terenie zabudowanym.

Jego najbliżsi martwią się o niego. Szczególnie o to, jak poradzi sobie z bezczynnością.

Wsparciem zawsze jest żona. Rajdowiec poznał ją, gdy miał 16 lat. Rok później oświadczył się, a po kilku latach zostali małżeństwem. Żona jak mało kto rozumiała jego pasję. On jeździł z rajdu na rajd, ona wiernie stała u jego boku, martwiła się.

Reklama

Krzysztof doceniał, jaki skarb znalazł. Gdy wracał, starał się wynagrodzić ukochanej swoją nieobecność, wręcz nie odstępując jej na krok. Tak mijały lata. W tym czasie na świat przychodziły córki - najpierw Karolina, potem Alicja i wreszcie najmłodsza Tosia. Hołek puchł z dumy. Starał się być dobrym ojcem, ale nie zawsze mu to wychodziło.

Najstarsza córka wyznała niedawno: - W podstawówce wypatrywałam cię na widowni podczas moich występów, ale zwykle widziałam tylko mamę. Choć rodzina była dla niego priorytetem, to zdarzało się, że rajdowiec żył w swoim świecie, oderwanym od rzeczywistości.

- Kiedyś, gdy miałam osiem lat, tata odwiózł mnie na zajęcia plastyki i... zapomniał odebrać - zdradziła Karolina w "Twoim Stylu". Po powrocie do domu rozpętała się awantura. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

Danuta wiedziała, że w wielu sprawach nie może liczyć na męża, dlatego przejęła większość domowych obowiązków. - Tata nie sprząta, nie gotuje, nie pracuje, jest za to od tych większych rzeczy, m.in. od zarabiania pieniędzy - mówiła Alicja.

- Dana wiele razy skazana była tylko na siebie. Cud, że nie straciłem po drodze rodziny - wyznał Hołowczyc. To ona jest dla niego sensem życia. Krzysztof podkreśla, że żona jest dla niego prawdziwym przyjacielem. - Nic bym bez niej nie osiągnął - zapewniał.

Wielokrotnie deklarował, że chce spędzać z ukochaną więcej czasu. W sierpniu 2015 r., kiedy ogłosił zakończenie kariery, przekuł swoje słowa w czyny. Odtąd częściej bywa wśród swoich dziewczyn. Niedawno jego sercem zawładnęła kolejna - wnuczka Alabama, córka Karoliny.

- Nigdy ci tego nie mówiłam, ale zawsze dawałeś nam poczucie bezpieczeństwa. Jesteś wspaniałym ojcem. Dziadkiem też - wyjawiła najstarsza córka. W tej sytuacji problem bezczynności sam się rozwiązał. Mała Alabama już się o to postara.

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy