Reklama
Reklama

Harry i Meghan pokonali jedną przecznicę konwojem... 7 aut. W sieci burza

Książę Harry (39 l.) i Meghan Markle (42 l.) kompletnie zapomnieli o swojej trosce o środowisko, gdy we wtorek jechali się na galę w Nowym Jorku konwojem, złożonym z siedmiu samochodów. Mieli do pokonania tylko jedną przecznicę. Media nie pozostawiły na nich suchej nitki.

Książę Harry i Meghan Marke nie dali się dotąd poznać jako ludzie obdarzeni żelazną logiką. Deklarowana na co dzień troska o środowisko i przyszłość Ziemi zupełnie im nie przeszkadza w korzystaniu z wysokoemisyjnych środków transportu

Eko-aktywiści Harry i Meghan uwielbiają szkodliwe środki transportu

Najwyraźniej nie wyciągnęli wniosków z krytyki, jaka na nich spadła po tym, gdy na Platynowy Jubileusz królowej Elżbiety II w czerwcu 2022 roku przylecieli słynącym z ogromnego zużycia paliwa prywatnym Bombardierem. 

Reklama

Jak obliczyli ekolodzy, lot Harry’ego, Meghan i ich dwojga dzieci skaził ziemską atmosferę 60 tonami dwutlenku węgla. Biorąc pod uwagę, że zgodnie z warunkami porozumienia paryskiego budżet węglowy nie powinien przekraczać 2,1 tony rocznie na osobę, Harry i Meghan zużyli 15 razy więcej podczas jednego lotu. A potem, jak gdyby nigdy nic, tym samym środkiem transportu wrócili do Kalifornii. 

Książę Harry i Meghan Markle: konwojem po Nowym Jorku

W miniony wtorek zaś potrzebowali aż siedmiu aut, by pokonać jedną przecznicę na Manhattanie. W drodze na galę z okazji Festiwalu Światowego Dnia Zdrowia towarzyszyła im kawalkada SUV-ów, otoczona oznakowaną eskortą nowojorskiej policji, a w sieci rozpętała się przez to burza.

Jak można się domyślać, książęca para chciała w ten sposób zniechęcić fotoreporterów do podążania za nimi. W maju tego roku rzecznik Harry’ego i Meghan żalił się, że ich droga powrotna z gali wręczenia nagród "Woman of Vision” omal nie skończyła się katastrofą. Twierdził że książęca para oraz towarzysząca im mama Meghan, Doria Ragland padli ofiarami  „bezlitosnego pościgu, trwającego ponad dwie godziny” prowadzonego przez „wysoce agresywnych paparazzi”.

Opinii tej nie podzielał kierowca, który tamtej nocy wiózł Meghan i jej bliskich. Jak zapewnił  w rozmowie z "The Washington Post":

"Nie sądzę, żebym nazwał to pościgiem. Ani przez chwilę nie czułem, że jestem w niebezpieczeństwie. Harry i Meghan wydawali się przestraszeni i siedzieli cicho". 

Książę Harry i Meghan Markle: przesadzili ze środkami ostrożności?

Głos zabrał również burmistrz Nowego Jorku, Eric Adams, który wprawdzie nazwał zachowanie fotoreporterów lekkomyślnym i nieodpowiedzialnym, jednak dodał, że trudno mu uwierzyć, by rzeczywiście doszło do dwugodzinnego pościgu z dużą prędkością  ulicami miasta. 

Wtorkową podróż Harry'ego i Meghan konwojem złożonym z siedmiu aut na trasie długości kilkuset metrów również uznano za katastrofę, tylko tym razem wizerunkową. Zwłaszcza że po dotarciu na miejsce Meghan, w stroju, którego wartość „Daily Mail” oszacował na 6400 funtów (około 33,5 tys. zł), nie licząc wartej ponad 25 tys. zł biżuterii, wygłosiła wzruszające przemówienie, w którym wyznała, że bez przerwy zamartwia się o przyszłość swoich dzieci. 

Zobacz też:

Kolejna wpadka Meghan Markle. Internauci nie mieli dla niej litości

Kazali księciu Harry’emu "zamknąć się". Szokujące instrukcje ekipy Meghan

Meghan Markle i książę Harry znów pokazali się publicznie! Brylują w towarzystwie

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy