Młynarska nie wytrzymała po wyznaniu Górniak. "Jęknęła sobie publicznie"
Edyta Górniak otworzyła się niedawno na temat swojego wyglądu, wyznając, że coraz trudniej jej zaakceptować dodatkowe kilogramy. Jej szczerość wywołała falę reakcji w sieci, do których dołączyła również Paulina Młynarska. Dziennikarka stanęła w obronie prawa każdej kobiety do gorszych dni i przyznała, że nie zawsze trzeba kochać siebie bezwarunkowo.
Edyta Górniak zaskoczyła ostatnio szczerym wyznaniem, że coraz mniej podoba jej się swoje odbicie w lustrze. Wokalistka przyznała, że lubi dobrze jeść i z racji na swój styl życia trudno jest się jej zmobilizować do regularnych treningów.
"Gdybym wam pokazała, co ten miesiąc zrobił ze mną, ilość stresu, adrenaliny, niedospania, niedojedzenia, zmartwień, problemów, zmian, to byście mnie nie poznali... Jestem gruba, we wszystkim wyglądam grubo i już nie lubię patrzeć na siebie na ekranie" - żaliła się w sieci diwa.
Wyznanie Górniak poruszyło internautów, jak i wiele znanych osób. Parę dni po słowach Edyty do dyskusji zupełnie znienacka dołączyła Paulina Młynarska.
Paulina Młynarska na początku wpisu podkreśliła, że nie chciałaby "rozkręcać jakiejś większej afery", ale...
"Edyta Górniak jęknęła sobie publicznie, że czuje się gruba i nie podoba się sobie w 100% i się zaczęło. Bańka (...) samoakceptacji ruszyła na nią z harpunami miłości i (...) korekty. Gdyż jest to grzech myśli. Nie chcę tu rozkręcać jakiejś większej afery, bo staram się już w takie rzeczy nie mieszać, ale jednak się odezwę" - zaczęła na Facebooku.
W kolejnej części Młynarska podkreśliła, że nie ma w tym nic złego, aby raz na jakiś czas na siebie "pomarudzić".
"Kobiety mają prawo pomarudzić na siebie. Serio. Nawet te, które akceptują swoje ciała i chodzą na jogę o świcie. Ja też często uważam, że jestem gruba, zestarzałam się i (irytuje - red.) mnie to. A potem mi wraca humor i dobra samoocena. To się nazywa bycie człowiekiem" - napisała Paulina Młynarska.
Dziennikarka odniosła się tym samym do komentarzy, które bezwzględnie apelują o miłość własną. Zdaniem Młynarskiej to działanie, które nie ma nic wspólnego z wolnością.
"Ten (przymus - red.) obowiązkowej miłości własnej, tej 'ciałopozytywności na 100% albo wcale', tego wiecznego 'zaakceptuj siebie natychmiast' - no sorry, ale to nie jest wolność" - napisałą Paulina Młynarska.
Pod koniec wywodu Paulina Młynarska raz jeszcze utarła nosa internetowym znawcom od wszystkiego.
"Każda z nas ma prawo do tego, żeby czasem siebie nie lubić. Albo nie lubić swojego brzucha. Albo ramion. Albo tego, jak wygląda w kamerze od dołu. Albo wszystkiego naraz. I to nie jest zaproszenie do internetowego naprawiania i coachowania. Dziękuję za uwagę" - skwitowała.
Zobacz też:
Górniak zapowiedziała, że nie pojawi się więcej w Opolu. A teraz takie słowa Cygana
Nie milkną echa poruszającego wyznania Edyty Górniak. Pojawił się ważny apel
Niewesoło w domu Edyty Górniak. Ukryła twarz w dłoniach, polały się łzy