22 lutego zmarł Witold Paszt, lider grupy VOX. Artysta chorował w ostatnich tygodniach z powodu zarażenia koronawirusem, a jego stan się pogarszał. Pytania o zdrowie muzyka pojawiły się m.in. po tym, jak 5 lutego nie pojawił się na finale "The Voice Senior". Przebywał wiele dni w Wojewódzkim Szpitalu im. Jana Pawła II w Zamościu. Przed śmiercią zdecydował się jednak wrócić do swojego domu.
Wolał być z rodziną. W szpitalu z powodu obostrzeń związanych z koronawirusem nie można go było odwiedzać. Chciał wrócić do domu
Córki artysty napisały w mediach społecznościowych post, w którym poinformowały, że muzyk zmarł. W tych trudnych chwilach był otoczony bliskimi, córkami, wnukami i ukochanymi zwierzętami. "Wierzymy, że zawsze będzie z nami poprzez swoją muzykę i dobro, którym obdzielał każdego potrzebującego".
Może cię zainteresować:
Netflix: ile kosztuje, jak pobrać, jak założyć konto i zalogować się do aplikacji
Witold Paszt: zmarł ostatni "trzon" zespołu VOX. Co stanie się z grupą muzyczną?
Rodowicz zwraca się do Paszta: "Byłam zawsze twoją cichą wielbicielką...". Te słowa łamią serce!
Witolda Paszta żegnają bliscy i mieszkańcy Zamościa
Mieszkańcy Zamościa opłakują Witka, bo tak kazał im do siebie mówić. Był otwarty, miły, pomagał, nie zamykał się na ludzi. Wszyscy go szanowali.
Taki nasz chłopak z Zamościa. Nigdy się tego nie wstydził, ba, zawsze z dumą wspominał, skąd pochodzi
I dodaje, że Witold Paszt zjednywał sobie ludzi, ponieważ z uwagą słuchał każdego, nawet podchmielonego przechodnia. "Skracał dystans, tak zwyczajnie" - podsumowuje.
Zamość był jego miejscem na ziemi i tam właśnie pozostał do końca. Razem z żoną Martą, która zmarła cztery lata temu, mieli dom. Bardzo tęsknił za ukochaną i nie mógł pogodzić się z tym, że odeszła. Ich dom był pełen miłości, a Paszt był zwyczajnym tatą i dziadkiem. Gdy był z bliskimi, gotował dla nich, najczęściej rosół.
W ostatnich tygodniach bardzo przeżywał, że jest odizolowany. Było mu przykro, że nie pójdzie z wnuczką na spacer.
Po odejściu żony wokalista jeszcze bardziej ubóstwiał dziewczynkę, jakby chciał jej wynagrodzić brak babci
Sąsiedzi go uwielbiali, bezdomni szanowali
Pani Barbara, sąsiadka i przyjaciółka Witolda Paszta od najmłodszych lat, opowiada, że nieraz słyszała, jak grał na gitarze i śpiewał. Wspomina, jak ze starszym wnukiem majstrował w garażu. "Ale nie miał już tego błysku w oku co kiedyś. Tęsknił za Martą" - ujawnia.
Okazuje się Witold Paszt cieszył się poważaniem wśród mieszkańców Zamościa, był duszą tego miasta. Szanowali go za podejście do ludzi i to, że nigdy nie zwracał uwagi na status społeczny swoich rozmówców. Gdy spacerował po starówce w Zamościu, zawsze miał przygotowane drobne dla potrzebujących.
Bo to był właśnie taki facet: wrażliwy na krzywdę innych, pogodny, nie zapominał o kolegach
***
Zobacz także:
Antek Królikowski okradziony, Opozda prosi o modlitwę. Niepokojący wpis aktorki
Marianna Schreiber opublikowała oficjalne oświadczenie. Wstąpi do partii?
Alec Baldwin pociągnął za spust? Nowe fakty w sprawie śmierci Halyny Hutchins
Koronawirus: raport dnia. Najnowsze informacje o COVID-19
Mniejsze zainteresowanie szczepieniami. Pacjenci odwołują wizyty








