Reklama
Reklama

W rodzinie Majdanów wielkie poruszenie. Pierwsze spotkanie Rozenek z Williamem. Nie kryją podekscytowania

Małgorzata Rozenek-Majdan (45 l.) zabrała ukochanych członków rodziny w wyjątkowe miejsce. Przywitali się, pobawili, a następnie... William oraz George pojechali z nimi do domu. Oto szczegóły.

Małgorzata Rozenek-Majdan chce być autentyczna

Małgorzata Rozenek-Majdan słynie z tego, że w swoich mediach społecznościowych nie wstydzi się pokazywać szczegółów na temat prywatnego życia. Jak wyznała jakiś czas temu w rozmowie z Pomponikiem, wizerunek dzieci udostępnia w sieci... dla wygody. Nie chce odgrywać żadnej roli i tylko w taki sposób może być autentyczna.

"Ja nie żyję swojego życia dla internetu. Gdybym miała teraz prowadzić social media, ale wkładać ogromny wysiłek w to, by odwracać moje dzieci tyłem, zakrywać im buzie, albo wycinać je z bardzo ważnych momentów mojego życia... aby nie publikować ich wizerunku, byłoby zbyt trudne i skomplikowane. Mam wrażenie, że to wprowadziłoby poczucie, że nie żyje się prawdziwego życia" - wyjawiła nam bez ogródek.

Reklama

Rozenek-Majdan szczerze o nietypowej rodzinnej wycieczce

Tym razem Małgorzata Rozenek-Majdan znów podzieliła się szczegółami ze swojej codzienności. Udostępniła zdjęcia z nowymi adoptowanymi psiakami, a na Instastories pokazała liczne nagrania, na których widać, jak synek oraz mąż prezenterki bawią się z nimi w najlepsze.

"Pojechaliśmy na wycieczkę. Przywieźliśmy basseta w teczce. #William brakujące ogniwo #gangmajdana️. Przywitajcie Go miło, to nie jego wina, że nie jest ze schroniska. William jak Wallace, a nie jak Windsor" - żartowała sobie w opisie.

George i William bardzo spodobali się małemu Henrykowi. Od razu widać, że załapali dobry kontakt. Rozenek-Majdan na Instastories nazwała ich nawet "trzema muszkieterami". Następnie pokazała, że pieski polubiły się z innymi psimi domownikami.

Rozenek-Majdan po trudnych przeżyciach. Pożegnała ukochanego pieska

Warto podkreślić, że jeszcze niedawno Małgorzata przeżyła prawdziwy koszmar i ogromną stratę. Potrzebowała czasu, by zaakceptować smutną rzeczywistość.

Po wielu spekulacjach i zaniepokojonych komentarzach fanów (miesiącami pytali, co stało się z pokazywanym w mediach społecznościowych czworonogiem), Małgorzata Rozenek-Majdan opowiedziała, co naprawdę przytrafiło się jej zaginionemu pieskowi, Francesce.

Okazało się, że maleńka pieska zmagała się z genetyczną chorobą, która prowadziła do demineralizacji kości. W rezultacie Franceska była bardzo podatna na różne urazy. Choroba ta przynosiła też inne komplikacje zdrowotne.

"Długo nie mogłam o tym mówić... Bo strata tej małej kruszynki będzie mnie boleć do końca świata. Francesca miała chorobę genetyczną, która powodowała demineralizację kości, przez co była bardzo narażona na urazy. Choroba ta powodowała też inne problemy zdrowotne, ale Frania była bardzo kochana i zadbana. Mimo leczenia umarła spokojnie we śnie. Bardzo nam jej brakuje... I zawsze mi bardzo smutno, kiedy o niej myślę. To była (jest) moja mała córeczka. Nie pytajcie o nią więcej. Za każdym razem pęka mi serce" - opisała swoje przeżycia na Instagramie.

Czytaj też:

Rozenek-Majdan chodziła po szkole z telefonem i nagrywała uczniów. Gigantyczne oburzenie polskich internautów

Rozenek jednak nie jest "perfekcyjna". Z tarapatów uratował ją syn

Szokujące słowa Rozenek o żonie polskiego prezydenta. Zrównała ją z ziemią [POMPONIK EXCLUSIVE]


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Rozenek | Radosław Majdan | Henryk Majdan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy