Torbicka przeczuwała od dawna. Smutne wieści z domu Grażyny i męża Adama
Grażyna Torbicka przeczuwała od dawna, że może do czegoś takiego dojść. Żona Adama Torbickiego nie myliła się, a gdy informacja przedostała się do mediów, w ich domu zrobiło się naprawdę nerwowo. Czas chyba na podjęcie radykalnej decyzji...
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Grażyna Torbicka i jej mąż Adam Torbicki jakiś czas temu dokonali życiowej rewolucji. Wyprowadzili się z Warszawy i zamieszkali w przerobionym domku letniskowym w Otwocku.
Wszystko z powodu pracy męża dziennikarki, który jest ordynatorem tamtejszego szpitala. Długie dojazdy ze stolicy nie wchodziły w grę. Na szczęście spotkał się ze zrozumieniem żony i przeprowadzka stała się faktem.
W czasie pandemii Grażyna zaczęła jednak drżeć o swoją mamę Krystynę Loskę. Na szczęście udało jej się ją namówić do tego, by przeprowadziła się do nich do Otwocka. Nie było łatwo, ponieważ Krystyna Loska długo kwestionowała ten pomysł.
Tygodnik "Dobry Tydzień" podał, że z czasem jednak kultowa prezenterka zatęskniła za poprzednim miejscem zamieszkania.
"Gdy odzyskała formę i ogłoszono koniec pandemii, Loska wróciła do swojego mieszkania w stolicy. Cieszy ją, że może być jeszcze samodzielna" - wyjawił informator tygodnika.
Decyzja matki przysporzyła Grażynie wielkich zmartwień. Dziennikarka obawiała się, że cierpiąca na chorobę serca Loska może pewnego dnia potrzebować pilnej pomocy. Próbowała więc ją namawiać, by choć zwolniła tempo i pozwoliła sobie pomóc.
Torbickiej chodziło głównie o to, że 85-latka wciąż wsiada za kółko i nie daje sobie przegadać, że to w jej wieku dość niebezpieczne.
"Grażyna martwiła się, że mama nie powinna już sama prowadzić samochodu, proponowała, że to ona będzie robić zakupy, ale pani Krystyna ceni sobie swoją niezależność" - donosił "Dobry Tydzień".
I stało się. Ostatnio media obiegła bowiem informacja, że Loska spowodowała kolizję. Podczas cofania uszkodziła inny samochód, który stał zaparkowany. Początkowo Loska chciała odjechać, bo jak tłumaczyła - nie zauważyła szkody. Uwagę zwrócił dopiero jadący obok rowerzysta.
"Cofałam i zahaczyłam autem o zaparkowany obok samochód. Ale zostawiłam kartkę ze swoim adresem i numerem telefonu. Pomógł mi w tym uprzejmy rowerzysta. Ja początkowo nie zauważyłam, że coś się stało. To było lekkie obtarcie. Rowerzysta zapukał w moją szybę. Gdy wyszłam z samochodu, pokazał mi, że zarysowałam komuś zderzak. Zobaczyłam wtedy, że mój samochód także jest obtarty" - wyznała Loska w "Super Expressie".
Jak donosi portal shownews.pl, naprawa auta wynieść może nawet ponad tysiąc złotych. Wszystko zależy do tego czy zrobiły się wgniecenia, czy tylko zarysowania. Poszkodowany dokona napraw z OC sprawcy, ale pani Krystyna będzie musiała już wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni.
Nietrudno się domyślić, że informacja o kolizji musiała mocno zmartwić Grażynę. To chyba najwyższy czas, by powiedzieć 85-letniej mamie, że "to koniec" samotnych wypraw samochodem.
Zobacz też:
Mąż Wellman nie mógł dłużej milczeć. Ludzie w szoku: "Nie chce się wierzyć, że TO KONIEC"
Paparazzi udokumentowali spotkanie Torbickiej z tajemniczym mężczyzną. Tak się zachowała
Grażyna Torbicka jak zawsze z klasą. Tak zaprezentowała się na ściance
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych