Reklama
Reklama

Tomasz Lis wywołał aferę z "Kałownią". Teraz gęsto się tłumaczy! "Nie kpiłem z niczyjego nazwiska"

Tomasz Lis w miniony weekend nieco za mocno dał się ponieść emocjom. Dziennikarz zamieścił na Twitterze szokujący wpis, w którym obraził Szymona Hołownię, przekręcając jego nazwisko na "Kałownia". Gdy w sieci wybuchła z tego powodu burza, były redaktor naczelny "Newsweeka" zaczął się dziwnie tłumaczyć...

Tomasz Lis w życiu zawodowym w ostatnich miesiącach nie miał raczej dobrej passy. Zaczęło się od głośnego odejścia z "Newsweeka" i fali oskarżeń, które pracownicy zaczęli kierować pod jego adresem.

Dziennikarz swoją aktywność przeniósł głównie na Twittera, gdzie każdego dnia komentuje bieżącą politykę i wdaje się w pyskówki z innymi internautami. 

Reklama

Ostatnio wywołał jednak spore zamieszanie. Były naczelny "Newsweeka” w obraźliwy sposób przekręcił nazwisko Szymona Hołowni, zamieszczając w sieci hasło: "Kałownia 2023". 

Tomasz Lis obraził Szymona Hołownię?

Był to jego osobliwy komentarz do ostatniego spięcia między Donaldem Tuskiem i Szymonem Hołownią. Lider PO jest zwolennikiem wspólnej listy partii opozycyjnych w nadchodzących wyborach. Niechętny temu pomysłowi ma być Szymon Hołownia z Polski 2050.

To nie spodobało się Lisowi, który wyraził swoje niezadowolenie na Twitterze: 

"Kasując perspektywę wspólnej listy opozycji pomaga się Kaczyńskiemu. Kałownia’2023" - napisał dziennikarz w sieci. 

Wpis ten wywołał ogromną burzę w sieci, a na Lisa wylała się fala krytyki. Ten jednak zdaje się tym niespecjalnie przejmować. 

Tomasz Lis tłumaczy się z "Kałowni"

"Kiedyś byłem atakowany za pisanie prawdy o PiS-ie i Kukizie, dziś za pisanie prawdy o Holowni. Trudno. Można z tym żyć" - napisał Tomasz.

Internauci próbowali mu wyjaśnić, że nikt go nie atakuje za pisanie o Hołowni, a chodzi przede wszystkim o styl, w jakim to robi.

"Nie, jesteś krytykowany (nie atakowany) za bycie chamem ze szczeniackimi tekstami. Przekręcanie nazwisk, fekalne skojarzenia? Poważnie? Ile ty masz lat, człowieczku?", "Polecam nabranie trochę dystansu i może rozważenie zwykłych przeprosin za wczorajsze słowa. Dziennikarzy, którzy uważają, ze jedyna prawda to ta, którą oni sami głoszą mamy już wystarczająco dużo", "Nie, Tomku. Jesteś krytykowany, za to że zmieniłeś się w ordynarnego chamskiego platformowego trolla" - tłumaczyli mu użytkownicy Twittera.

Tomasz postanowił więc odpowiedzieć... kolejnym wpisem. Niespodziewanie oznajmił, że wcale nie kpił z nazwiska Hołowni. Tak postanowił z tego wybrnąć:

"Chciałem połączyć w jednym słowie Kaczyńskiego i Holownię, którzy politycznie są coraz bliżej siebie. Kaczłownia i Kahołownia brzmiało słabo. Wiec stanęło na Kałowni. Zero kpin z nazwiska" - zapewnił. 

Zobacz też:

Tomasz Lis zakłada wydawnictwo. Po odejściu z Newsweeka nie znalazł innej pracy? 

Hanna Lis potwierdziła rozwód z Tomaszem Lisem w 2022 roku. Rozstali się w 2017 roku

Tomasz Lis związał się z Moniką Urbańczyk, która ma nietuzinkową profesję. Uczy "gimnastyki zdrowia i długowieczności"




pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Lis | Szymon Hołownia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama