Tomasz Lis: zarzuty współpracowników
24 maja był dla Tomasza Lisa dniem, którego prawdopodobnie nie zapomni do końca życia. To właśnie wtedy wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska poinformowało o zakończeniu współpracy z dziennikarzem. Tomasz Lis stracił posadę redaktora naczelnego "Newsweeka", a jakiś czas później jego miejsce zajął Tomasz Sekielski. Choć przyczyny zwolnienia nie zostały podane do wiadomości publicznej, wkrótce zaczęło wychodzić na jaw, co działo się redakcji gazety.
Doprowadzanie pracowników do ataków paniki, poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, atmosfera przesiąknięta chamstwem to główne zarzuty były podwładnych Tomasza Lisa. Dzięki śledztwu dziennikarza "Wirtualnej Polski", Szymona Jadczaka poznaliśmy skrywane oblicze byłego redaktora naczelnego "Newsweeka".
Niedługo po ujawnieniu ciemnych kart w historii "Newsweeka" kolejni pracownicy redakcji zaczęli dzielić się swoimi wyznaniami. Jako pierwsza zareagowała Renata Kim. Kobieta otwarcie przyznała, że to ona doniosła na Tomasza Lisa. M.in. na skutek jej zawiadomienia redaktor naczelny został zwolniony. To jednak był zaledwie początek burzy w mediach społecznościowych. Wkrótce na wpis Renaty Kim zareagował jej dawny podwładny, Wojciech Staszewski. Z informacji udostępnionych przez mężczyznę wynikało, że co prawda Tomasz Lis nie był ideałem szefa, ale to Renata Kim dopuszczała się mobbingu i zastraszała Staszewskiego. Wygląda na to, że były redaktor naczelny "Newsweeka" jest już zmęczony medialnymi przepychankami. Aby nieco odetchnąć od kłopotów, mężczyzna wybrał się w podróż po Polsce.

Tomasz Lis ucieka od afer
Każdego dnia spływają nowe informacje, dotyczące toksycznej atmosfery, która miała panować w "Newsweeku" w czasie, gdy redaktorem naczelnym był Tomasz Lis. Wczoraj swoimi traumatycznymi doświadczeniami z pracy w redakcji podzielił się także Rafał Kalukin. Mężczyzna opisał m.in. "seanse metodycznego gnojenia", których miał dopuszczać się ówczesny redaktor naczelny.
Mocne zarzuty pod adresem Tomasza Lisa nie wróżą nic dobrego. Póki co została powołana specjalna komisja, która spróbuje ustalić, co tak naprawdę działo się w redakcji "Newsweeka". Niewykluczone, że sprawa będzie miała finał w sądzie. Tymczasem Tomasz Lis postanowił znaleźć chwilę wytchnienia i dać odpocząć głowie. W tym celu ruszył w podróż po Polsce. Jego pierwszym przystankiem był... Szczebrzeszyn. Niewielkie miasto w województwie lubelskim, które znane jest przede wszystkim z wiersza Jana Brzechwy musiało tak zauroczyć Tomasza Lisa, że ten postanowił podzielić się zdjęciem z tego miejsca. Na swoim profilu na Twitterze opublikował fotografię przedstawiającą tablicę z nazwą miasta.
Potwierdzam. Brzmi
Zaledwie 3 godziny później Tomasz Lis był już w Zamościu. Tam również zrobił pamiątkowe zdjęcie. Dziennikarz zapozował na miejscowym rynku. Niestety nie wygląda na szczęśliwego. Na jego twarzy wyraźnie widać zmęczenie.
Czas osobistych odkryć. Pierwszy raz w życiu w Zamościu. Pięknie. Uroczo
Na wpis Tomasza Lisa zareagowała Marianna Schreiber. Założycielka partii "MAM DOŚĆ 2023" podzieliła się z dziennikarzem cennymi radami, dotyczącymi atrakcji turystycznych w regionie.
Zamość jest cudowny - polecam wybrać się nad Łabuńkę
Zobacz też:
Justyna Mazur przeszła resekcję żołądka. Pokazała zdjęcia sprzed operacji
Gala Derby 2022. Polscy celebryci bawią się w angielską arystokrację
Quebonafide już narzeka na studia. "Rekrutacja to porażka"











