Tomasz Lis: mobbing
Pod koniec maja tego roku wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska w trybie natychmiastowym podjęło decyzję o rozwiązaniu umowy z Tomaszem Lisem. Po dekadzie na stanowisku redaktora naczelnego "Newsweek Polska" doszło do zmiany. Miejsce Tomasza Lisa zajął Tomasz Sekielski. Bardzo szybko w mediach rozpętała się burza, związana z okolicznościami odejścia dziennikarza. Wyszło na jaw, że w redakcji dochodziło do przypadków mobbingu. W tej sprawie została już nawet powołana specjalna komisja.
Byli podwładni Tomasza Lisa zaczęli publikować w mediach społecznościowych oficjalne oświadczenia, w których skarżyli się na skandaliczne traktowanie przez szefa. Dawny redaktor naczelny "Newsweeka" miał pozwalać sobie na seksistowskie oraz homofobiczne żarty, jak również poniżanie współpracowników. Z doniesień "Wirtualnej Polski" wynikało, że pierwsze potwierdzone zgłoszenie ws. zachowań dziennikarza złożono już w 2018 roku. W kolejnych latach spływały kolejne skargi.
Parę dni temu Renata Kim przyznała się, że to ona złożyła donos na Tomasza Lisa, który ostatecznie przyczynił się do zwolnienia go ze stanowiska redaktora naczelnego. Kobieta, podobnie jak wiele innych osób miała paść ofiarą mobbingu. Teraz jednak okazuje się, że to ona sama mogła odpowiadać za prześladowanie pracowników. Najnowszy wpis Wojciecha Staszewskiego ujawnia dotąd skrywane fakty. Za drzwiami redakcji "Newsweeka" dochodziło do dantejskich scen!

Pracownik "Newsweeka" ujawnia: To Renata Kim zastraszała, nie Lis...
Wojciech Staszewski, który przez kilka lat pracował w "Newsweeku" postanowił podzielić się swoim spojrzeniem na aferę z Tomaszem Lisem i Renatą Kim w rolach głównych. Mężczyzna na Facebooku dokładnie opisał, jak wyglądała atmosfera w redakcji. Staszewski potwierdził to, o czym już wiele razy słyszeliśmy. Przyznał, że Tomasz Lis nie jest człowiekiem bez skazy. Niejednokrotnie zachowywał się w sposób nieodpowiedni.
Krótko o Tomku Lisie. Był moim szefem w Newsweeku między 2013 a 2016 r. Jego styl zarządzania sytuuje się gdzieś między chamstwem a charyzmą. Podziwiałem jego wiedzę, zdolności analityczne. A z drugiej strony na cotygodniowych kolegiach siedziałem jak na rozżarzonym stresie, bo nigdy nie było wiadomo, w jakim humorze będzie Tomek, czy mu się spodobają propozycje tematów, jak i komu dopiecze. Tyle o Tomku, bo mój post nie jest o nim. Nie mnie Tomka oceniać. Zwłaszcza w sytuacji, w której nie wiadomo wciąż, za co został zwolniony. Jaki jest ten nieznany nikomu zarzut
W dalszej części publikacji mężczyzna podaje zaskakujące informacje na temat Renaty Kim. Z jego wersji wydarzeń wynika, że to właśnie ona odpowiadała za mobbing w "Newsweeku".
Moją bezpośrednią przełożoną była w Newsweeku Renata Kim. W ostatnim roku mojej pracy stresowała mnie z pewnością bardziej niż Tomek. To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin "jak powietrze", bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem
Wojciech Staszewski zdaje się być książkowym przykładem ofiary mobbingu. Mężczyzna opowiada o tym, jak niejednokrotnie tłumaczył sobie rozmaite sytuacje i usprawiedliwiał niedopuszczalne postępowanie przełożonej. Dopiero z perspektywy czasu zrozumiał, że padł ofiarą prześladowania.
Wiecie jak to jest. Tłumaczysz sobie wszystko - cały dział w poniedziałek chichra się wspominając piątkową imprezę, na który tylko ty nie byłeś zaproszony, ale przecież nie ma obowiązku cię zapraszać. Ktoś się do ciebie nie odzywa przez cały dzień, ale w końcu to miejsce pracy, a nie piknik z przyjaciółmi. Ktoś ma ciągle uwagi do twoich tekstów, może one rzeczywiście zrobiły się nagle słabe. Ktoś odrzuca tematy, które wymyślałeś cały weekend i w nocy szukasz kolejnych, ale przecież gdyby ta osoba tak nie robiła, to na kolegium byłaby wydrwiona i wyszydzona razem z całym działem społecznym. Dopiero potem, po latach układasz sobie te wszystkie koraliki na nitce. I zdajesz sobie sprawę, że to wszystko razem nazywa się mobbing
Jeśli te doniesienia znajdą potwierdzenie, sprawdzi się powiedzenie, że "najciemniej jest pod latarnią"...

Renata Kim też jest ofiarą?
Wojciech Staszewski donosi, że Renata Kim traktowała go w wyjątkowo okrutny sposób. Kobieta zastraszała go i twierdziła, że tylko dzięki niej mężczyzna wciąż ma posadę.
Ale idźmy dalej. To Renata mnie zastraszała "Lis chce cię zwolnić, ale ja cię bronię", a ja czułem, że to ona chce się mnie pozbyć. Ubrałem się wtedy w białą koszulę, poszedłem do Lisa pogadać wprost. Do tego mobbera? A w kolejnym tygodniu pisałem okładkowy temat
W końcu stan mężczyzny był tak zły, że zdecydował się szukać pomocy. Zgłosił się do psychoterapeutki. To dzięki niej zrozumiał, że padł ofiarą mobbingu.
To z powodu Renaty poszedłem wtedy do mojej pani psychoterapeutki, cudownie mądrej pani Agnieszki, żeby nauczyć się, jak sobie z tym radzić. Powiedziałem potem Renacie, że przenoszę swój komputer do pokoju obok, bo tu się źle czuję. Koniec, kropka
Relacja mężczyzny udowadnia, że sytuacja w "Newsweeku" nie jest zero-jedynkowa. Jego zdaniem Renata Kim również padła ofiarą mobbingu i w pewnym momencie sama stała się "agresorem".
Teraz Was zaskoczę. Nie mam o to do Renaty żalu. Po latach zakolegowaliśmy się sportowo, bo tak mam, że to co było, zostawiam za sobą. Uznałem, też że Renata sama była tak silnie mobbowana przez Lisa, że odreagowywała to na zespole. Psychologia zna takie mechanizmy
Zobacz też:
Magda Gessler dementuje plotki. Podjęła decyzję w sprawie pracy w TVN
Małgorzata Rozenek-Majdan nie może się pokazywać w TVN? Wszystko przez utarczki z Kingą Rusin
TVP Info znów zalicza wpadkę. Ujawniono dane wrażliwe











