To była jedna z największych przygód jej życia. Tadla chętnie by wróciła
Minęło 7 lat, odkąd Beata Tadla (50 l.), prowadzona przez Jana Klimenta (51 l.), zdobyła Kryształową Kulę w 8. emitowanej w Polsacie edycji "Tańca z gwiazdami". Jak ujawniła w najnowszym wywiadzie, do tej pory wspomina tamten emocjonujący czas wypełniony treningami i taneczną rywalizacją. Wyznała też, o czym marzy…
Dla Beaty Tadli udział w "Tańcu z gwiazdami" miał być lekiem na złamane serce. Na 3 tygodnie przed emisją pierwszego odcinka dziennikarka i jej ówczesny partner, Jarosław Kret oficjalnie ogłosili swoje rozstanie.
Takiego obrotu sprawy można było się domyślać już wcześniej, a konkretnie odkąd do kiosków trafiła "Viva" z ich walentynkowym wywiadem. Mieli w nim opowiadać o swojej pięknej miłości, ale zamiast tego skupili się na publicznym praniu brudów. Tadla nie ukrywała swojego rozczarowania odkryciem, że Kret nie planuje dotrzymać obietnicy małżeństwa, złożonej jej pięć lat wcześniej na łamach tego samego magazynu.
Kłopot w tym, że kilka tygodni wcześniej oboje podpisali kontrakty na udział w „Tańcu z gwiazdami”.
Dostali jako trenerów Jana i Lenkę Klimentów, a rywalizacja tych dwóch par zapowiadała się fascynująco.
Jednak po rozstaniu Tadli i Kreta stała się źródłem poważnych problemów, bo okazało się, że byli kochankowie nie mogą na siebie patrzeć, a nawet przebywać w jednym pomieszczeniu.
Sytuacja uspokoiła się po odpadnięciu Kreta w drugim odcinku. W rezultacie Tadla nie tylko wygrała Kryształową Kulę i wyrzeźbiła sylwetkę, lecz także nie mogła opędzić się od propozycji matrymonialnych. Jakby tego było mało, do znalezienia jej nowego chłopaka zgłosili się na ochotnika taneczny partner Tadli, Jan Kliment i kolega z tej samej edycji, Krzysztof Gojdź. Ostatecznie prezenterka odbyła się bez ich pomocy i od czterech lat jest szczęśliwą mężatką.
Chociaż życie Tadli, zarówno pod względem osobistym, jak i zawodowym, wypłynęło na spokojne wody, ona sama chętnie wraca myślami do emocjonującej wiosny 2018 roku. Jak wyznała w rozmowie z "Faktem":
"To była najwspanialsza medialna przygoda w moim życiu. Fantastyczne wspomnienia, wspaniały czas. Niestety, zasady programu nie pozwalają na ponowny udział, co bardzo mnie smuci, bo gdybym tylko miała taką możliwość, to natychmiast bym wróciła na parkiet”.
Jak wyznała dziennikarka, wciąż czuje tak silny sentyment do tanecznego show, że chociaż pracuje w konkurencyjnej stacji, stara się śledzić go na bieżąco:
"Program oglądam do dziś. Bardzo go lubię i zawsze trzymam kciuki za uczestników, bo wiem, ile to stresu i wysiłku. Wiem, przez co przechodzą i jak wiele pracy to kosztuje, dlatego mocno im kibicuję".
Zobacz też:
Tadla pracuje nie tylko w telewizji. Druga praca wypełnia jej cały dzień. Nawet w niej sprząta
Ledwie Tadla wróciła na Woronicza, a już padły takie słowa. Nie zostawiła złudzeń