Krupińska skorzystała z zaproszenia od Lewych. Najpierw się wybawiła, a teraz rozwiązał jej się język
"Drugie" wesele Lewandowskich było owiane tajemnicą do ostatniej chwili. Choć para zaprosiła na swoją imprezę do Włoch wielu znajomych z showbiznesowego świata, wszyscy milczeli jak jeden mąż, dopóki sami zainteresowani nie pochwalili się wyjątkowym wydarzeniem.
Na dwudniowym świętowaniu nie zabrakło Pauliny Krupińskiej i jej męża Sebastiana Karpiela-Bułecki. Para świetnie bawiła się w towarzystwie znajomych Lewandowskich i skończyła balety jako jedna z ostatnich.
Po wszystkim Paulina puściła parę z ust i wyjawiła w wywiadzie, jak Lewandowscy zdołali utrzymać całe przedsięwzięcie w tajemnicy przed mediami.
"Dlatego że to było tak małe grono, bliskie grono, które zna się z Robertem Lewandowskim i jego ukochaną Anią od wielu lat, więc jakby była jakaś nielojalność czy niepewność, to już wcześniej by o tym wiedzieli. Przez tyle lat znajomości udaje się jakoś utrzymać taką tajemnicę i prywatność, dlatego to się wszystko jakoś spięło" - tłumaczyła w rozmowie z Pudelkiem.
Krupińska ukróciła plotki o Lewandowskiej. Padły mocne słowa i prawda wyszła na jaw
Krupińska jako jedna z osobistości, które wciąż brylują w show-biznesie, miała sposobność zapoznania się z Anną Lewandowską na żywo. W ostatnim wywiadzie nie szczędziła słów i ostro wypowiedziała się o plotkach, które rozsiewają wokół Lewandowskich, a zwłaszcza wokół Ani, nieprzychylni ludzie. Z jej relacji wynika, że żona Roberta wcale nie jest tak straszna, jak ją malują:
"Widziałam ją w tylu fajnych, prywatnych sytuacjach. To jest fajna dziewczyna, zdecydowanie fajniejsza, niż ludzie o niej myślą. To jest takie smutne, że żyjemy w takich czasach, że ludziom tak łatwo przychodzi oceniać innych, nie znając sytuacji, perspektywy, kontekstu czegoś. Ja wiem, jak w ciągu jednej sekundy można po prostu przypisać coś złego danej osobie, a ona jest osobą postronną, czy trzecią osobą, niezamieszaną w ogóle w jakąś sytuację. Ja jestem ostatnią osobą, która chciałaby kogokolwiek oceniać" - przyznała w tym samym wywiadzie Krupińska.
Zobacz też:










