Wielowiekowa tradycja nie przystoi w 2023 r.?
Książęta Ludwik i Jerzy oraz księżniczka Karolina muszą jeść osobno - z dala od swoich rodziców. Oczywiście tylko podczas świąt i oficjalnych kolacji. I to z jednego interesującego powodu.
Królewskie dzieciaki nie mogą siedzieć przy jednym stole z dorosłymi, dopóki - jak powiedział były królewski kucharz Darren McGrady - "nie nauczą się sztuki uprzejmej rozmowy". Czyli po prostu do czasu, gdy nie ograną umiejętności ogłady. Nic dziwnego, że książę Harry miał tego dość...
Kolejna zasada, która zwykłym zjadaczom chleba wydaje się wymyślna, dla rodziny królewskiej to wielowiekowa już tradycja. I tak książęce trio kolację bożonarodzeniową będzie jadło (jak co roku) z nianiami, a nie ze swoimi ukochanymi rodzicami - księciem Williamem i Kate. Aż osiągną wiek, że będą potrafili się odpowiednio zachować.
Królewska etykieta. Razem, a jednak osobno
"Dzieci zawsze jadły osobno, dopóki nie były na tyle dorosłe, by odpowiednio zachowywać się przy stole" - wyjaśnił McGrady, który przez 15 lat pracował dla królowej Elżbiety II.
Wcześniej opowiadał o posiłkach, które spożywała na co dzień. McGrady twierdził na swoim kanale YouTube, że królowa, która zmarła w zeszłym roku, uwielbiała chrupać... kanapki z dżemem w porze podwieczorku.
Królowej podawano kanapki z dżemem w przedszkolu jako małej dziewczynce. Od tamtej pory jadła je na podwieczorek
Kochała też świeżo zebrane truskawki z ogrodu swojej letniej rezydencji - zamku Balmoral w Szkocji. Królowa miała nie stronić od masła i dżemu, rozmiłowała się także w brytyjskich smakołykach znanych jako "scones". Była również fanką ginu i uwielbiała popijać koktajl Pimm's Royale.
McGrady pracował również dla innych członków rodziny królewskiej, w tym księżnej Diany, Williama i jego brata księcia Harry'ego.
Zobacz także:










