Małgorzata Socha w show-biznesie funkcjonuje od wielu lat. Popularność przyniosły jej role w paru serialach, a także w filmach. Od lat kojarzona jest jednak niemal głównie ze swych licznych ról w reklamach.
Celebrytka faktycznie jest dość lubiana przez producentów, którzy angażują ją nieustannie do kolejnych kampanii. Z tego też powodu przez wielu kpiarsko nazywana jest "aktorką reklamową". Jej "filmografia" rzeczywiście jest tu imponująca.
Sochę nazywają "aktorką reklamową". Tak odpowiada krytykom
Socha przez te ostatnie lata próbowała nam sprzedać m.in. perfumy, szampon, produkty farmaceutyczne, ubrania z Pepco, wraz z matką promowała firmę jubilerską czy oczywiście meble. A to oczywiście nie wszystko.
Jak jednak w rozmowie z Plejadą mówi sama Socha, angażują ją do reklam ze względu na jej wiarygodność i cały dorobek artystyczny.
"Tak naprawdę, jeżeli jestem angażowana do reklam to jako osobowość, jako ktoś, kto jest znany i wiarygodny. Myślę, że pewnie wszystkie korporacje wiedzą, czym się te wszystkie markery rządzą. Są prowadzone badania fokusowe i w ten sposób są wybierane osoby do promowania różnych brandów. Propozycje, które dostaję, też są w ten sposób weryfikowane. Myślę, że moja wiarygodność i autentyczność są wyznacznikiem mojej popularności" - tłumaczy się w Plejadzie Małgosia.
Jak jednak zapewniła, nie bierze wszystkiego, co jej proponują.
"To musi być zgodne ze mną. Są takie propozycje, które dostaję i myślę sobie: "Nie, to chyba żart". Wtedy absolutnie w to nie wchodzę. Rzeczy, które reklamuję, są spójne ze mną i wiarygodne. Zawsze staram się w tym znaleźć coś dla siebie. Bo to jest ostatecznie najważniejsze" - dodaje.
Socha była świadoma, że koniec kiedyś nadejdzie. "Nic nie trwa wiecznie"
Najwyraźniej "coś dla siebie" znalazła w wieloletnim promowaniu mebli, gdzie w pewnym momencie dołączyła do niej Ewa Kasprzyk, która zaczęła wcielać się w rolę zgryźliwej teściowej. Jakiś czas temu firma zakończyła jednak współpracę z aktorkami, choć Socha zapewnia, że przeczuwała nadejście końca. Zdaje się już z tym pogodzona:
"Nasza współpraca trwała bardzo długo. To była chyba jedna z takich najdłuższych kampanii wizerunkowych jednego brandu i dwóch osobowości medialnych. Wiadomo, nic nie trwa wiecznie. Miałyśmy świadomość, że to się skończy. Rozmawialiśmy o tym z marketingiem i z PR-em, że w końcu przyjdzie taki moment. Też to czułam, bo czasami jakaś formuła się wyczerpuje. Trudno było wykreować kolejne scenariusze. Pomysły się wyczerpały. Szukanie dla nas nowych ról w tym samym brandzie byłoby też trudne, bo widzowie czegoś innego też oczekiwali" - podsumowała.
Zobacz też:
Socha marzyła o wielkiej miłości, jak u jej rodziców. Spełniło się
Stramowski ujawnił kulisy pracy na planie "Przyjaciółek"
Słynna aktorka dołącza do obsady "Przyjaciółek". To nie były plotki








