Reklama
Reklama

Sensacyjny zwycięzca "Jeden z dziesięciu" nie chce rozmawiać z mediami. "Pytanie na śniadanie" zostało na lodzie

Program "Jeden z dziesięciu" jest obecny na antenie Telewizji Polskiej od niemal 30 lat, ale dawno nie wzbudzał takiego zainteresowania jak w ostatnich dniach. Całe zamieszanie wydarzyło się za sprawą sensacyjnego i rekordowego zwycięzcy niedawnego odcinka. Artur Baranowski zdobył niesamowitą liczbę punktów, ale z powodu własnego pecha nie dotarł na wielki finał. A to nie był koniec jego kłopotów.

Pod koniec listopada nie ma drugiego równie często przywoływanego w mediach nazwiska co Artur Baranowski. Imponujący i absolutnie rekordowy wynik osiągnięty przez uczestnika w jednym z ostatnich odcinków "Jeden z dziesięciu" błyskawicznie uczynił z jego viralową sensację. Historia ekonomisty z małej miejscowości Śliwniki pod Zgierzem stała się jeszcze ciekawsza, gdy z powodu problemów z samochodem Baranowski nie zdołał dojechać na wielki finał teleturnieju. Brak takiego zawodnika w programie zbierającym najlepszych zwycięzców wydał się większości widzów wielką niesprawiedliwością.

Reklama

Artur Baranowski stroni od mediów. Nie chce być celebrytą po "Jeden z dziesięciu"

Niespodziewaną konsekwencją zwycięstwa w show okazała się dla Artura Baranowskiego nagła i, jak się okazuje, dosyć niemile widziana sława. Mediom z całej Polski błyskawicznie zamarzyło się zrobienie wywiadu z rekordzistą. On jednak stroni od mediów i nie jest zainteresowany celebryctwem. Stosunek syna do nagłej popularności jednoznacznie podsumował jego ojciec:

"Mieszkamy tu spokojnie, cicho. A tu nagle wszyscy chcą rozmawiać z synem. On nie ma na to siły, nie jest przygotowany. Nikt by tego nie wytrzymał, człowiek by zwariował" - wyjaśnił w rozmowie z Wirtualną Polską.

Telefon Artura Baranowskiego rozpalił się do czerwoności nie tylko ze względu na zainteresowanie mediów, ale też bliskich, znajomych i członków rodziny uczestnika "Jeden z dziesięciu". Nagły przypływ wiadomości wyczerpał go zaś do tego stopnia, że aż padł zmęczony: "Od wczoraj dzwoni cała rodzina, piszą koledzy z okolicy i znajomi ze studiów. Artur nie spał do późna i cały czas odbierał telefony albo odpisywał na wiadomości. Dziś cały dzień śpi. Nie ma już siły rozmawiać z dziennikarzami" - wyjaśnił ojciec zawodnika.

"Pytanie na śniadanie" poniosło klęskę. Baranowski nie przyjedzie

Niechęć do obecnego szaleństwa najwidoczniej nie jest ze strony Baranowskiego żadną pozą, a całkowicie realnym przekonaniem. Świadczy o tym też fakt, że według informacji Plotka rekordzista popularnego teleturnieju TVP odmówił udziału w programie "Pytanie na śniadanie". Producenci najpopularniejszej polskiej śniadaniówki mieli być podobno mocno zdeterminowani, by zdobyć jakiś materiał z mężczyzną. Proponowali nawet, że zamiast ugościć go w Warszawie, przyjadą do niego. Artur Baranowski tak czy inaczej odmówił:

"Produkcji "Pytania na śniadanie" bardzo zależało, by gościć Artura u siebie w studiu w Warszawie. Ewentualnie ekipa na taką rozmowę mogłaby podjechać, gdziekolwiek by chciał. Niestety okazało się, że nie ma takiej opcji. Mówi, że nie jest gwiazdą, więc nie chce udzielać żadnych wywiadów. Nawet na jego warunkach i tylko na temat programu i swojej wiedzy. On nie chce zupełnie zainteresowania i uważa, że nie zrobił nic nadzwyczajnego, co by go teraz usprawiedliwiało do rozmów z mediami. To aż do bólu skromny chłopak, który teraz czuje się trochę jak miś na Krupówkach" - podaje informator z porannego programu.

Zwycięzca "Jeden z dziesięciu" jest podobno otwarty na udział w innych teleturniejach sprawdzających wiedzę, ale nie zależy mu na sławie wynikającej z uczestnictwa w programach rozrywkowych. A to z pewnością zapewni mu jeszcze większą sympatię Polaków.

Zobacz też:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy