Sebastian Fabijański i Olga Bołądź pasowali do siebie jak ulał, a przynajmniej tak się zdawało. Para przez długi czas była gorącym tematem. Spekulowano nawet o ich zaręczynach po tym, jak na palcu znanej aktorki pojawił się pierścionek z serduszkiem. Znajomi zaznaczali również, że tych dwoje postanowiło ze sobą zamieszkać i wydało krocie na wspólne lokum. Niestety, szczęście pary nie trwało długo.
Olga starała się dać Sebastianowi tyle ciepła, ile potrzebował. Ale szybko okazało się, że sytuacja zaczęła ją przerastać. Jako samotnej matce było jej ciężko godzić ze sobą wychowywanie jej synka Bruna z pracą i domowymi obowiązkami. Liczyła, że to partner będzie dla niej wsparciem.
Niestety, cierpliwość aktorki w końcu się wyczerpała. Związek pary rozpadł się nagle i doszczętnie, a Olga skupiła się na swoim synku.
Sebastian Fabijański zdradza powód rozstania z Olgą Bołądź
Sebastian Fabijański otwarcie opowiedział o swoich przeżyciach w podcaście Imponderiabilia, który prowadzi Karol Paciorek. Aktor nie ukrywał, że jego przeszłość, a właściwie relacja z ojcem, przyczyniła się do rozstania z Olgą Bołądź. To właśnie na kobiecie skupiły się negatywne emocje mężczyzny.
To była bardzo długa podróż od śmierci mojego ojca, przez różne stany, zdziwienie, że tak mało płacze... Potem rozpadł się związek z Olgą Bołądź i zostałem sam, nie miałem... wiesz, często negatywne emocje przerzucasz na związek. Natomiast nie, żebym był jakoś szczególnie konfrontacyjny w związku z Olgą Bołądź, ale to był pretekst i moja uwaga w dużej mierze była skupiona na tym. Jak tego już nie było, to wszystko to, co mogłem ulokować na zewnątrz, weszło wewnątrz
Relacja z ojcem przekłada się na zachowanie aktora w stosunku do siebie. Niestety, ma to bardzo autodestrukcyjne skutki.
Jak masz przez całe życie rodzaj walki z ojcem, to kiedy nagle tej osoby nie ma, to chęć walki zostaje i zaczynasz walić w siebie
Sebastian Fabijański robił wszystko, by wiedzieć, że istnieje?
Problemy psychiczne dalej męczyły Fabijańskiego. Po rozstaniu brakowało mu obecności i troski drugiego człowieka, więc często lądował w szpitalu, bo myślał, że otoczenie się dobrymi ludźmi mu pomoże. Nie miał wówczas prawdziwych dolegliwości, a jedynie wydawało mu się, że np. się dusi przez powtarzające się cyklicznie stany lękowe.
Ja cyklicznie lądowałem na SOR-rze, bo potrzebowałem, żeby mnie ktoś urealnił. Najgorsze jest to, że wszyscy wiedzieli... w "Medicoverze" koło mnie - mieszkałem na Zawadach, byłem tam stałym klientem. Wszyscy wiedzieli, że problem nie jest w tym, czy ja mam zawał, czy nie, tylko, że problem jest gdzie indziej. Ja cały czas inwestowałem swoją uwagę w objawach lękowych: serce, dusze się...
Urealnianie swojego istnienia w pewnym momencie stało się dla Sebastiana tak ważne, że nawet idąc do Kuby Wojewódzkiego zabrał ze sobą pulsoksymetr, którego używał, gdy tylko dziennikarz odwracał wzrok.
Wiesz, że ja byłem u Kuby Wojewódzkiego z pulsoksymetrem w kieszeni, kiedy wiedziałem, że nie patrzy to wkładałem sobie palec i patrzyłem... nie no to był straszny czas
Miejmy nadzieję, że w życiu Fabijańskiego wreszcie zapanuje spokój, a aktor zdoła przezwyciężyć traumę związaną z życiem rodzinnym.
Zobacz też:
Była partnerka Chajzera zabrała głos. Ma ważne ogłoszenie
Joanna Opozda chwiali się nową okładką. Fani: "Retusz wszedł za mocno". Aktorka odpowiada
USA: Tysiące turystów ewakuowanych z Parku Narodowego Yellowstone








