Beata Ścibakówna jest uznaną aktorką teatralną. Grała Zosię w "Panu Tadeuszu", Klarę w "Ślubach panieńskich". Ostatnio głośno było też o jej Gertrudzie w "Hamlecie", który został wyreżyserowany przez jej męża Jana Englerta, a Ofelią zagrała ich córka Helena Englert.
Na duży ekran Ścibakówna trafiła za sprawą Roberta Glińskiego, który obsadził ją w filmie "Wszystko, co najważniejsze". Potem zagrała w "Pestce" Krystyny Jandy, a ostatnio w "Listach do M.". Widzowie pamiętają ją też z kilku popularnych seriali, takich jak "Samo życie", "Na dobre i na złe". Nie jest jednak tych filmowych ról wiele. Dlaczego?
Beata Ścibakówna nie dostaje wielu ról filmowych. Wyjawiła powód
W najnowszym wywiadzie, jakiego Beata Ścibakówna udzieliła Plejadzie, aktorka przyznała, że powodów jej nieobecności w filach jest kilka, ale głównym jest to, że branża filmowa to nie to samo co teatr.
"Powodów pewnie jest wiele. Prawda jest taka, że reżyserzy mają swoje aktorskie "stajnie". Producenci również. Ja do żadnej z nich nie należę" - mówiła.
Dodatkowo Ścibakówna nie ma zamiaru zabiegać o role.
"Nie będę do nikogo wydzwaniała i prosiła o rolę. Od tego mam agenta. Jeśli ktoś ma ochotę zaprosić mnie na casting, proszę bardzo. Jeśli ktoś chce przekonać się, jak różnorodną jestem aktorką, zapraszam do teatru".
Beata Ścibakówna czeka na dużą rolę
Odkąd mąż aktorki przestał być dyrektorem teatru Ścibakówna liczy, że branża filmowa zwróci na nią uwagę. Co więcej, ma już pewne plany związane z filmem.
"Ja gram, to znaczy grywam. Przychodzą do mnie epizodyczne propozycje, z których chętnie korzystam. Ale czekam na rolę-wyzwanie. Powoli to już się dzieje. Powoli otwierają się przede mną nowe drzwi" - wyjawiła tajemniczo.