Patrycja Markowska ledwo wytrwała u Wojewódzkiego. Poszło o sławnego tatę
Patrycja Markowska (45 l.), chociaż zajmuje uznaną pozycję w branży muzycznej i może poszczycić się wieloma przebojami, w mediach wciąż uchodzi za nieformalną rzeczniczkę swojego taty, Grzegorza Markowskiego (71 l.). Piosenkarka z reguły chętnie o nim rozmawia, jednak w programie Kuby Wojewódzkiego omal nie puściły jej nerwy.
Patrycję i Grzegorza Markowskich zawsze łączyła bliska więź. Odkąd lider Perfectu zrozumiał, że żadne argumenty nie odwiodą jego córki od pomysłu związania swojego życia z kapryśną i nieprzewidywalną branżą muzyczną, wspiera ją, jak tylko może.
Patrycja Markowska od pięciu lat odpłaca mu za to, pilnując, by muzyk, mający ostatnio tendencję do izolowania się od ludzi, nadal wychodził z domu, a nawet spotykał się z fanami. Za nieoficjalną rzeczniczkę taty Patrycja Markowska zaczęła uchodzić, odkąd lider Perfectu wykorzystał jej konto na Facebooku do poinformowania fanów, że przechodzi na emeryturę.
Od tamtej pory Patrycja Markowska czuje się w obowiązku namawiać tatę do podejmowania nie tylko wyzwań artystycznych, lecz w ogóle jakiejkolwiek aktywności, w obawie, że gdy muzyk zamknie się w domu i odetnie od świata, trudno będzie skłonić go do powrotu.
Na razie plan Markowskiej sprawdza się w praktyce, chociaż, jak ujawniła w rozmowie z Plejadą, jego realizacja jest coraz trudniejsza:
"Nie czuję, żeby on tego chciał. Z nagraniem piosenki wiąże się później promocja, a on tego już nie chce robić. Wychodzi na koncercie na kilka utworów, ale to jest jednak podróż, a on zawsze chce dawać z siebie 100 procent. Muszę wyczuć moment, gdy on mówi 'stop' i tak jest".
Patrycja Markowska z reguły chętnie rozmawia o tacie i przekazuje wieści na temat jego aktualnego stanu zdrowia i samopoczucia. Jednak w programie Kuby Wojewódzkiego jasno dała do zrozumienia, że w tej akurat sytuacji wolałaby wypowiadać się we własnym imieniu, a nie nieobecnego taty. Rzuciła poirytowana pod adresem prowadzącego:
"Ale znowu o tacie?!"
Najwyraźniej jednak Wojewódzki uparł się traktować kanapę w studiu jak kozetkę i zaczął przepytywać Markowską ze wspomnień z czasów dzieciństwa:
"Już kończę, bo chodzi mi o to, czy to nie jest tak, że ty trochę próbowałaś się mu przede wszystkim spodobać? Bo ja mam wrażenie, że masz podobną relację, jaką miał Maciek Stuhr z panem Jerzym".
Jak się okazało, nie trafił, bo Markowska nie dość, że nie dopatrzyła się w takich relacjach niebezpiecznych elementów, to jeszcze nie zgodziła się z opinią prowadzącego, że można w nich ugrzęznąć. Wygląda na to, że w psychoanalizie Wojewódzki raczej kariery nie zrobi…
Zobacz też:
Grzegorz Markowski pokazał się publicznie po długiej przerwie. Fani zwracają uwagę na jedno
Wieści ws. Markowskiej i męża nadeszły znienacka. To już się stało