Menadżer Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego zabrał głos po weselu.
Patryk Wolski to menadżer Katarzyny Cichopek i Macieja Kurzajewskiego. W rozmowie z mediami wyjawił, że znanej parze bardzo zależało, by podczas imprezy weselnej każdy czuł się otoczony opieką - również zazwyczaj niechciani goście, czyli fotoreporterzy.
"Wszystko było tak, jak Kasia i Maciek zaplanowali. Najważniejsze było dla nich to, by goście czuli się zaopiekowani i dobrze się bawili. Chcieli dzielić się z nimi swoim szczęściem. Mogę powtórzyć tylko to, co już napisałem - było cudownie" - przekazał Plejadzie.
Kasia Cichopek i Maciej Kurzajewski naprawdę to dla nich zrobili. Ludzie nie wiedzieli
Fotoreporterzy, którzy robili zakochanym i gościom zdjęcia, mogli liczyć na pomoc. Otrzymali od pary młodej napoje. Według informacji podanych w mediach, część z nich przyjechała na elektrycznych hulajnogach, więc z pewnością doceniła miły gest.
Jest on szczerze chwalony również przez internautów. Pokazał, że Kasia i Maciej pomyśleli o wszystkim - nie tylko o szczęściu swoich gości.
Impreza weselna od kilku dni cały czas jest na językach odbiorców. Nic dziwnego, skoro tak wielu celebrytów podzieliło się kadrami z wydarzenia, a stylizacje Kasi są gorąco komentowane przez stylistów.
Zachwyt nie znika zwłaszcza wśród gości. Para zaprosiła 140 gości do klimatycznego hotelu na Lubelszczyźnie, gdzie bawili się do białego rana. Zakochanym zależało na tym, by impreza była całkowicie zgodna z ich gustem i to w najdrobniejszych szczegółach. Co niespotykane, zaplanowali dla swoich bliskich aktywny poranek. Imprezowicze w ramach poprawin udali się z nimi na spacer na łonie natury.
Tego Cichopek i Kurzajewski nie chcieli na weselu
Goście byli proszeni, by wykorzystać czas spędzony na sali w pełni i nie korzystać z telefonów.
"Kilka razy wyjęliśmy telefony, ale nawet widać po tym, co się pojawia w sieci, że tego jest bardzo niewiele. Proszę zauważyć, że nie ma ani jednego zdjęcia samej ceremonii zaślubin. Nikt, poza fotografami oficjalnymi, nie zrobił tam zdjęcia" - wyjawiła w rozmowie z Pomponikiem Agnieszka Hyży.
Rąbka tajemnicy uchylił też zespół, który grał dla pary. Muzyka sprawiła, że ludzie tańczyli do białego rana.
"Repertuar był zróżnicowany - począwszy od lat 80. i 90. aż po współczesne kawałki radiowe. Przemycaliśmy też folk i nasze utwory z Lubelszczyzny. Przewijało się też disco, ale niedużo. Mamy wrażenie, że najchętniej bawili się do starszych polskich piosenek, takich jak "Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka" Łez czy przebojów Ich Troje" - mówił na łamach Jastrząb Post zespół - Alexa&Fonzy.









