Monika Kuszyńska przez 10 lat była wokalistką zespołu Varius Manx. Jej karierę przerwał wypadek samochodowy, w wyniku którego doszło do przerwania rdzenia kręgowego. Od tamtej pory, mimo wielu nowatorskich terapii, artystka nie odzyskała władzy w nogach.
Jak wspominała Kuszyńska, w swojej książce „Drugie życie”, w chwili wypadku siedziała w fotelu obok kierowcy. Namówił ją do tego Robert Janson, który chciał się pochwalić nowym samochodem. Warunki na drodze nie były sprzyjające, a Monika, jak sama ujawniła, miała złe przeczucia, jednak nie odważyła się zaprotestować. Jak ujawniła w opublikowanym na YouTube nagraniu, na którym razem z siostrą wspominała swoje relacje z zespołem, nikt nie sprzeciwiał się liderowi w żadnej sprawie.
Wspomnienia Marty Kuszyńskiej
Z kolei Marta, młodsza o 5 lat siostra Moniki, w nastoletnich czasach zarabiała na kieszonkowe sprzedając po koncertach płyty zespołu. Wtedy właśnie, jak ujawniła najpierw na Facebooku, a potem na opublikowanym na YouTube nagraniu, padła ofiarą molestowania. Jak wyznała:
Dla mnie konfrontacja z zespołem Varius Manx była absolutnie traumatycznym doświadczeniem. Po pierwsze: to nie jest tak, że idziesz ulicą i jakiś obcy facet cię zaczepia. Nie, ty idziesz do swoich idoli, masz 16 lat, trzęsiesz się z ekscytacji. Romantyczne piosenki o miłości, o wolności i ja idę z tą płytą, bo to było podpisywanie płyty w Łodzi, w M1, i jeszcze moja siostra z nimi śpiewa, no przecież to ziszczenie marzeń. Podchodzę i jeden z chłopaków z zespołu pierwszy tekst, który do mnie mówi, widząc, że jestem niepełnoletnia, mówi do mnie niezwykle wulgarny, opresyjny tekst, sugerujący jakieś doświadczenie seksualne, ja na tamtym etapie nie znałam nawet takich słów. Chłopaki z zespołu siedzą, co najmniej dwa razy ode mnie starsi mężczyźni i się śmieją. A kolejne doświadczenia już niestety przekraczały granice mojej cielesności, które wtedy nie były przekroczone przez nikogo, to był dla mnie szok.
Wspomnienia Moniki Kuszyńskiej
Jak wyjaśniła Monika, która z Varius Manx spędziła, jako wokalistka, 10 lat, takie właśnie były zwyczaje panujące w zespole:
Rzeczywiście, ich język był wtedy wulgarny. Można by zapytać, jak ja się w tym odnajdowałam. To jest temat rzeka, dlaczego ja nie reagowałam, jak powinnam. Byłam młodą dziewczyną, która weszła w struktury starszych ode mnie panów. Na początku było milutko, ale potem zrozumiałam, że tam są dwa warianty: albo cisza i foch, albo wesołkowanie, opresyjne, seksistowskie. Warunki dyktował lider zespołu. Zawsze miałam ból brzucha: w jakim on będzie nastroju? Ja przez długi czas naprawdę myślałam, że tak po prostu jest w tej branży. Dopiero potem do mnie dotarło, że nie. Pan Robert miał wpływ na wszystkich, oni się go bali. Ja widziałam, jak każdy się zastanawia, co dzisiaj się zdarzy. Każdy z nas starał się go zadowolić.
Co się zdarzyło w Varius Manx?
Jak ujawniła Marta Kuszyńska, na słowach się nie skończyło. Przy okazji poruszyła sprawę oświadczenia, w którym członkowie zespołu stanowczo zaprzeczają, jakoby ich zachowanie, kiedykolwiek mogło komukolwiek kojarzyć się z seksistowskim:
Może ja się odniosę do tego oświadczenia. Tam są kłamstwa i to takie irracjonalne i wzajemnie się wykluczające. Mi się zarzuca, że nie brałam udziału w trasach koncertowych. Mało tego, że uczestniczyłam, to jeszcze po koncertach sprzedawałam płyty zespołu, za co nawet dostawałam drobne wynagrodzenie. A tu raz jest napisane, że sporadycznie, a drugi raz, że mnie tam w ogóle nie było. Została naruszona bariera cielesna, obmacywanie, obrzydliwe teksty. Ja byłam wtedy młodą dziewczyną. Mnie to tak naznaczyło, że ja się całe życie bałam mężczyzn. Dlaczego ja mam ciągle odbywać karę za czyjeś przewinienia? Świat stoi na głowie. To nie ofiara ma żyć w lęku, to oprawca ma się bać konsekwencji. I wszyscy, którzy go wspierają, nie mając wiedzy na temat tego, co się wydarzyło.
Oświadczenie Varius Manx
Członkowie zespołu stanowczo zapewniają, że nic takiego nie miało nigdy miejsca i grożą sądem Marcie Kuszyńskiej:
Zarzuty postawione przez Panią Martę Kuszyńską, we wskazanym wyżej filmie, są całkowicie nieprawdziwe i naruszają naszą godność oraz dobre imię. Nie będziemy ich komentować w przestrzeni publicznej, a jedynie na sali sądowej - jest to jedyne miejsce, w którym zamierzamy bronić prawdy.
Jednocześnie działająca z upoważnienia Roberta Jansona, Pawła Marciniaka, Michała Marciniaka i Sławomira Romanowskiego kancelaria adwokacka wystosowała do redakcji Pomponika pismo, w którym zapewnia, że wszelkie pogłoski dotyczące molestowania nie maja nic wspólnego z prawdą:
Z przykrością informuję, że ww. materiały prasowe powielają nieprawdziwe twierdzenia p. Marty Kuszyńskiej na temat moich Mocodawców, w oczywisty sposób godzące w ich godność i dobre imię.
Zobacz też:
Panderecki znów nie został pochowany. Niepokojące wieści płyną z Krakowa
Marianna Schreiber wchodzi do polityki? Żona ministra PiS zasili szeregi opozycji?
Anna Lewandowska pokazała się cała w tatuażach. Fani nie kryją zdziwienia
Ile nowych przypadków? Raport Ministerstwa Zdrowia
***








