Reklama
Reklama

"Dziady" w Teatrze Słowackiego. Dominika Bednarczyk gra Konrada, prywatnie jest żoną znanego aktora

Dominika Bednarczyk jest ulubienicą krakowskiego środowiska teatralnego, które wyróżniło ją "Złotą Maską" i trzy razy z rzędu nagrodziło statuetką "Ludwika". O aktorce znów jest głośno za sprawą roli Konrada, w którego wciela się w głośnych "Dziadach" Mai Kleczewskiej.

Dominika Bednarczyk była jeszcze studentką szkoły teatralnej, gdy zachwyciła kreacją w dyplomowym spektaklu "Płatonow wiśniowy i oliwkowy". O angaż w Starym Teatrze walczyła ze swoją koleżanką z roku Mają Ostaszewską, która też występowała w głośnym przedstawieniu wyreżyserowanym przez Krystiana Lupę.

"Maja Ostaszewska zagrała w stylu, który uznano za objawienie. W rezultacie to ją zaangażował Stary Teatr, a Dominika Bednarczyk musiała zadowolić się Teatrem im. Słowackiego" - tak o rywalizacji młodych aktorek pisał w "Nowym poczcie aktorów polskich" Witold Filler.

Reklama

Dominika Bednarczyk: co by było, gdybym przeniosła się do Warszawy?

Dopiero gdy w 1999 roku Ostaszewska przeniosła się do Warszawy, Dominika została okrzyknięta przez widzów i krytyków "nadzieją Krakowa". Każdą kolejną rolą udowadniała, że w pełni na ten tytuł zasłużyła.

O ile teatr "rozpieszczał" ją wspaniałymi propozycjami, o tyle kino i telewizja nie miały jej zbyt wiele do zaoferowania. Aktorce nie udało się zdobyć ogólnopolskiej popularności. Nie zapewniły jej rozgłosu nawet role w serialach "M jak miłość", "Wszystko przed nami", "Hotel 52" czy "Na dobre i na złe".

"Czasami zadaję sobie pytanie, co by było, gdybym po szkole przeniosła się do Warszawy... Nie wiem, naprawdę nie wiem. Dokonałam wyboru. Byliśmy już wtedy parą z Radkiem Krzyżowskim, on został w Krakowie, a ja nie wyobrażałam sobie związku na odległość" - powiedziała niedawno w rozmowie z magazynem "Teatr".

Męża Radosława Krzyżowskiego Dominika Bednarczyk poznała w 1992 roku. Przyszedł do Teatru Ludowego na "Romea i Julię" i zachwycił się... Julią w interpretacji studentki pierwszego roku krakowskiej PWST. Kilkanaście miesięcy później spotkali się na planie "Listy Schindlera" Spielberga, a dziś są jednym z najbardziej znanych krakowskich małżeństw artystycznych. Wiele razy pracowali ze sobą, bo - jak twierdzą - uwielbiają spotykać się na scenie. Ich córka Kaja w przyszłym roku skończy osiemnaście lat.

"Dziady" po krytyce władzy wyprzedane na pniu

O Dominice Bednarczyk kilka miesięcy temu znów zrobiło się bardzo głośno. To właśnie ona wciela się w Konrada w głośnych "Dziadach", które w Teatrze im. Słowackiego wyreżyserowała Maja Kleczewska. O kreacji, którą stworzyła, mówi się, że jest genialna i poruszająca.

Minister edukacji Przemysław Czarnek nazwał krakowskie "Dziady" "dziadostwem", a ich twórców "środowiskiem, które nienawidzi Polski". Małopolska kurator oświaty Barbara Nowak wydała oświadczenie, w którym zniechęcała nauczycieli i uczniów do pójścia na spektakl Kleczewskiej, bo "haniebnie używa się w nim słów wieszcza Adama Mickiewicza do celów politycznej walki współczesnej opozycji antyrządowej z polską racją stanu". Mimo to bilety na "Dziady" wyprzedają się na pniu, co zapewne pana ministra i kurator oświaty niezwykle frustruje.

"Zarzucono nam, że zrobiliśmy spektakl polityczny i antyklerykalny. Nie mam jednak poczucia, że wykorzystaliśmy Mickiewicza. Na tym polega wielkość tego tekstu, że jest on ponadczasowy. Pokazaliśmy Polskę, jaką sobie zafundowaliśmy" - powiedziała Dominika Bednarczyk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Aktorka znana jest także z udziału w marszach i strajkach kobiet. Chodzi na protesty, bo - jak mówi - myśli o swojej córce i  wszystkich dziewczynach, które za chwilę staną się kobietami.

Do oklasków po premierze "Dziadów" wyszła, trzymając w dłoniach zdjęcia dzieci koczujących na granicy polsko-białoruskiej.

"Zaczynaliśmy pracę w czerwcu, a przy wrześniowych próbach na granicy polsko-białoruskiej był już dramat. Przychodziliśmy do pracy podłamani. Poczucie bezsilności i rozdarcia, że tak niedaleko od nas umierają ludzie, towarzyszyło mi przy budowaniu roli Konrada" - opowiadała na łamach "Tygodnika Krakowskiego".

Czeka na role, zamiast o nie walczyć

17 maja Dominika Bednarczyk będzie świętować pięćdziesiąte urodziny, a tydzień wcześniej trzydziestą rocznicę debiutu (po raz pierwszy na profesjonalnej scenie stanęła 9 maja 1992 jako szekspirowska Julia). Kiedy była na początku swej zawodowej drogi, powiedziała w wywiadzie, że jako aktorce najbardziej zależy jej nie na ilości, ale jakości propozycji. Czytelnikom "Dziennika Polskiego" zwierzyła się, że marzy, aby ciągle mierzyć się z wyzwaniami, ale nie potrafi walczyć o role.

"Ciągle czekam na role... z sensem. Mniej jednak już we mnie przekory, determinacji, więcej pokory i nadziei. Wiele od nas zależy, ale jednak nie wszystko. Trzeba działać, wiem o tym nawet zbyt dobrze, ale ja swoim zwyczajem pewnie raczej poczekam" - stwierdziła niedawno w rozmowie z miesięcznikiem "Teatr".

Na małym ekranie Dominikę Bednarczyk mieliśmy ostatnio okazję oglądać w "Na dobre i na złe" oraz kilku odcinkach serialu "Bunt!".

Zobacz też:

Gigantyczna emerytura Donalda Tuska

Plotki o żonie Rynkowskiego okazały się prawdą

Na południowym zachodzie Polski odkryto coś niezwykłego

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy