Po finale "Tańca z gwiazdami" emocje wciąż nie opadły. Wygrana Mikołaja "Bagiego" Bagińskiego wzbudza wiele emocji wśród internautów, którzy zachodzą w głowę, jak to się stało, że najsłabiej oceniany przez jury tancerz, zdobył Kryształową Kulę. Pojawiają się głosy sugerujące, że wygrała popularność, a w mediach nie cichną plotki na ten temat.
Swoje zdanie w sprawie werdyktu publiczności postanowiła przekazać z samego rana Maja Bohosiewcz, która bez ogródek oceniła to, co wydarzyło się w ostatnim odcinku "Tańca z gwiazdami".
Bohosiewicz komentuje wygraną Bagiego. Jej wypowiedź nie pozostawia złudzeń
Maja Bohosiewicz miała okazję oglądać rywalizację kolegów z "Tańca z gwiazdami" z tzw. pierwszego rzędu. Aktorka, która zrezygnowała z udziału w show po piątym odcinku w związku z kontuzją żeber, nie omieszkała odnieść się do werdyktu publiczności. Wygrana Bagiego i Magdy Tarnowskiej nie jest dla niej zaskoczeniem.
"On zrobił absolutnie wszystko, żeby ludzie go mogli poznać (...). Bagi jest trochę chłopakiem znikąd. On nie miał jakiejś niesamowitej kariery telewizyjnej (...), jego zasięgi wzięły się z jego ciężkiej pracy, żeby te zasięgi mieć. Przecież nikt nie broni artystom, aktorom, piosenkarzom prowadzić świetnych mediów społecznościowych, żeby ludzie mogli te osoby pokochać" - tłumaczyła Bohosiewicz na swoim Instastories.
Zdaniem celebrytki młody influencer w pełni zasłużył na nagrodę, co jej zdaniem, zupełnie nie umniejsza pozostałym uczestnikom, którzy walczyli w ostatnim odcinku 17. edycji o Kryształową Kulę. Jak zaznaczyła, brak ckliwych historii i skupienie na czerpaniu garściami z treningów i udziału w show przełożyło się na ogromną sympatię telewidzów - również tych, którzy nie mieli okazji wcześniej go poznać.
"Bardzo fajna edycja, super mocne zwycięstwo, ja się bardzo cieszę (...), ale kto by nie wygrał w tym finale, byłabym zadowolona, bo z każdym zwycięstwem mogłabym się utożsamić" - podsumowała Bohosiewicz.
Bohosiewicz miała swoich faworytów. Nie do wiary, komu kibicowała
Gwiazda nie ukrywała przy tym, że skrycie kibicowała Maurycemu Popielowi i Sarze Janickiej, ponieważ jej zdaniem mało znany aktor wiele osiągnął w programie, a co najważniejsze popisał się umiejętnościami tanecznymi.
"Bardzo chciałam, żeby wygrał aktor, który trochę boczkiem, przez przypadek doszedł do finału, bo przecież nie miał dużej grupy fanów i jego występy były coraz lepsze. I ludzie też go pokochali" - ujawniła.
Nie inaczej miała się sprawa w przypadku Wiktorii Gorodeckiej. "Ona nie była znana szerszemu gronu odbiorców, raczej koneserom aktorstwa, a też doszła do samego finału, więc ludzie musieli ją pokochać" - dodała na koniec.









