Beata Tadla zalała się łzami na wizji. Co za sceny w "Pytaniu na śniadanie"
Takich emocji nie spodziewali się widzowie poniedziałkowego wydania "Pytania na śniadanie". Nawet Robert El Genda nie był w stanie uspokoić zapłakanej Beaty Tadli. Wystarczyło pokazać na ekranie jej stare zdjęcia, ale w zupełnie nowym wydaniu. Oto szczegóły.
Beata Tadla i Robert El Gendy zaskoczyli odbiorców. Dzięki nim w poniedziałkowym wydaniu "Pytania na śniadanie" doszło do niecodziennych scen. Prezenterka popłakała się na wizji i nie potrafił jej uspokoić nawet współprowadzący.
A wszystko to dzięki... sztucznej inteligencji. W studiu gościł m.in. grafik Mariusz Zając, który zajmuje się rekonstruowaniem fotografii. W ramach rozmowy o swojej pracy ożywił stare zdjęcia Tadli z jej rodzicami.
Widok okazał się wielkim źródłem emocji i okazją powrotu do dobrych wspomnień. Beata Tadla nie kryła łez wzruszenia:
"O nie! To mała Beatka?! O rajciu, ja się zaraz poryczę, o nie!".
Robert widocznie chciał wesprzeć koleżankę z pracy, ale na taki widok nawet w jego oczach pojawiły się łzy.
Telewizja to jedyna praca Beaty Tadli. Jakiś czas temu założyła wraz z mężem Michałem Cebulą studio pilatesu.
"Gdy mam TVP, wychodzę ze studia ok. 11:30 i pędzę do drugiego studia - z telewizyjnego do studia pilatesu" - wyjaśnia Beata Tadla w rozmowie z "Super Expressem".
Studio pilatesu to rodzinny interes. Syn dziennikarki zajmuje się marketingiem, a ona z mężem wszystkim innym - nawet sprzątaniem.
"Zajmuję się tam sprawami administracyjnymi, rozmawiam z klientami, często obsługuję recepcję, trenuję, sprzątam... Mój mąż podobnie. Jak jest w Warszawie, bo przecież pracuje często poza stolicą, w domu też dzielimy się obowiązkami. Muszę zaznaczyć, że Michał jest niesamowicie pracowity, sprawy domowe ogarnia lepiej ode mnie. Organizacją studia i marketingiem w największym stopniu zajmuje się zaś mój syn Janek i jest w tym świetny"- mówiła gwiazda.
Jak udaje się Beacie łączyć tak wiele obowiązków?
"Nauczyłam się tak organizować czas, żeby starczyło go i na aktywność, i na regenerację. Czas to ogromna wartość, dlatego nie marnuję go na sprawy, które niczemu nie służą" - wyznała Tadla w rozmowie z tym samym źródłem.
Czytaj też:
Zapłakana Beata Tadla przekazała wieści na antenie. W studio "Pytania na śniadanie" zapanowała cisza
Tadla pracuje nie tylko w telewizji. Druga praca wypełnia jej cały dzień. Nawet w niej sprząta
Ledwie Tadla wróciła na Woronicza, a już padły takie słowa. Nie zostawiła złudzeń