Urodzony w 1956 roku Artur Barciś to niezwykle utalentowany aktor, które ma na swoim koncie wiele ról serialowych i filmowych. Artysta szczególnie upodobał sobie jednak nie telewizję, a teatr. Często jest bohaterem spektakli, które sam reżyseruje. Zajmuje się także dubbingiem.
Artur Barcić stworzył dwie kultowe postacie. To zamknęło mu drogę do dalszej kariery
Trudno nie zgodzić się z tym, że Artur Barciś przez fanów kojarzony jest głównie z dwóch ról. Pod koniec lat 90. zaczął wcielać się w postać Tadeusza Norka w serialu "Miodowe lata". Produkcja ta okazała się wielkim hitem, a Barciś zaczął być przez widzów utożsamiany ze swoim bohaterem.
Po pewnym czasie aktor zaczął być zmęczony tym, że jeden serial tak bardzo waży na jego wizerunku artystycznym. Gdy nadarzyła się okazja do zmiany, od razu z niej skorzystał. Szybko okazało się jednak, że kolejna rola także go zaszufladkowała.
"Z Czarkiem Żakiem nie chcieliśmy być do końca życia dyżurnym duetem komediowym. By jednak zdyskontować sukces 'Miodowych lat', napisano dla nas seriale. Dla Czarka 'Ranczo', a dla mnie 'Doręczyciela'. Na pierwszy znalazły się pieniądze, na drugi wtedy jeszcze nie. Skoro w 'Ranczu' został wakat do roli Arkadiusza Czerepacha, przyjąłem go. Bardzo zależało mi, aby nie był to kolejny Norek" - powiedział Artur Barciś w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Aktorowi bardzo zależało na tym, żeby grana przez niego postać Czerepacha czymś się wyróżniała. Chciał także, by odróżniała się ona od wizerunku Norka z "Miodowych lat". Było to bardzo trudne zadanie, zwłaszcza że Barciś ponownie pojawiał się na ekranie w duecie z Cezarym Żakiem.
"Dodałem jej od siebie trochę seplenienia i szybki sposób mówienia. Czerepach wiedział bowiem, że kłamał. Dlatego mówił dużo, ale stanowczo i prędko (...). Wymyśliłem mu jeszcze tupecik i sposób chodzenia. Chciałem wysłać widzom sygnał: 'to ktoś zupełnie inny niż ja'. Choć 'Ranczo' stało się kolejnym kultowym sukcesem, po jego zakończeniu nastała cisza" - podsumował gorzko aktor.
Artur Barciś nie chciał być aktorem dwóch ról. Na jakiś czas musiał zrezygnować z pracy
Artur Barciś po sukcesie "Miodowych lat" i "Rancza", stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w kraju. Szybko okazało się, że popularność wcale nie idzie w parze z kolejnymi propozycjami zawodowymi. Stworzenie tak charakterystycznych postaci zamknęło aktorowi drogę do wielu projektów. Barciś na jakiś czas musiał odsunąć się w cień i poczekać na to, co przyniesie mu los. Sam nie chciał chodzić na castingi, ponieważ wiedział, że i tak zostanie odrzucony.
"Pogodziłem się z tym. Dlatego nigdy nie walczyłem u nich o żadne role. Nie chodziłem. Nie prosiłem. Uważałem, że to poza moją godnością. Być może niesłusznie" - stwierdził.
Być może mało osób pamięta, ale Artur Barciś przez pewien czas grał w serialu "M jak miłość". Na planie produkcji nie zabawił jednak zbyt długo.
"Ale to nie tak, że w tym okresie nie miałem kontaktu z graniem. Zdarzył mi się dwuletni epizod w "M jak miłość". Nie przyjąłbym go, gdyby nie chodziło o rolę dramatyczną. Chciałem pokazać nią, że nie jestem wyłącznie aktorem komediowym. Mój wątek jednak zaginął" - podsumował gorzko.
Artur Barciś od tego czasu zagrał kilka epizodycznych ról serialowych i filmowych. Wydaje się jednak, że na ten moment najbardziej spełnia się na deskach teatralnych.









