Reklama
Reklama

Anna Wendzikowska oberwała od Fitkau-Perepeczko. "Będzie łóżeczko, będzie etacik"

Agnieszka Fitkau-Perepeczko (80 l.) postanowiła uderzyć w Annę Wendzikowską, która ujawniła, że doświadczyła mobbingu w redakcji "Dzień dobry TVN". "Dlaczego cicho siedziała do tej pory? Co jej robili? Niech mi ktoś wytłumaczy!" - napisała w mediach społecznościowych wdowa. W obronie dziennikarki stanęła Ewa Minge.

Anna Wendzikowska napisała na swoim instagramowym profilu, że w "Dzień dobry TVN", gdzie przepracowała piętnaście lat, "była poniżana, gnębiona i codziennie drżała o pracę". Opisała kilka sytuacji noszących znamiona mobbingu. Według jej relacji trafiła na osoby, które dopuszczały się niewłaściwych zachowań w miejscu pracy. CZYTAJ WIĘCEJ

Reklama

"Czy to mobbing? Teraz wiem, że tak. Tych sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki. To materiał na książkę, a nie na post. Wtedy sądziłam, że to, co mi się przytrafia, to moja wina. Że jestem zła, nieudolna, trudna, że może jeśli bardziej się postaram, to wszystko będzie pięknie, a problem zniknie. Nie znikał, było coraz gorzej" - czytamy we wpisie Wendzikowskiej.

Dziennikarka podkreśliła, że "przyczyną jej sytuacji w pracy były nieuleczone traumy i schematy", które sprawiały, że akceptowała złe traktowanie.

"To nie jest historia o tym, jak byłam źle traktowana, ale o tym, dlaczego w tym trwałam. W ciszy i poczuciu winy, że mnie to spotkało. Najprościej byłoby stwierdzić, że mobbing był przyczyną depresji. Ale myślę, że było zupełnie inaczej. Przyczyną mojej sytuacji w pracy były moje nieuleczone traumy i schematy, które sprawiły, że akceptowałam takie traktowanie. A depresja to był bezpiecznik. Wywaliła, żebym zwróciła uwagę na to, co się ze mną dzieje. Głęboko, głęboko w środku" - zaznaczyła.

Stacja TVN zareagowała na słowa Wendzikowskiej i opublikowała komentarz pod jej postem. Możemy w nim przeczytać m.in., że w redakcji "DD TVN" faktycznie zdarzały się "zachowania, które nie powinny były mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie". Dalej zapewniono, że po otrzymaniu listu od Wendzikowskiej wprowadzono sporo zmian organizacyjnych i personalnych.

"Przytoczone przez ciebie sytuacje nie powinny były się nigdy zdarzyć i zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyły" - napisano dalej. W sierpniu z pracą miały pożegnać się dwie producentki śniadaniówki - Ewa Baj i Luiza Zając.

Agnieszka Perepeczko atakuje Annę Wendzikowską. "Będzie łóżeczko, będzie etacik"

Agnieszka Perepeczko skomentowała post Wendzikowskiej, bagatelizując jej doświadczenia. Aktorka przywołała sytuacje z przeszłości, kiedy złe traktowanie pracowników było rzekomo na porządku dziennym. Od jednego z dyrektorów teatru miała usłyszeć zabawne jej zdaniem słowa: "Będzie łóżeczko, będzie etacik".

Perepeczko potępiła również Wendzikowską, że "cicho siedziała" przez tak długi czas.

"Co to znaczy doświadczyła mobbingu? I dlaczego cicho siedziała do tej pory? Co jej robili? Niech mi ktoś wytłumaczy! WAP" - pisze Agnieszka Perepeczko na Facebooku.

"Ja tego nie rozumiem. Za moich czasów, jak się przyszło na rozmowę do teatru, to zdarzało się, że dyrektor tegoż mówił: 'Będzie łóżeczko, będzie etacik'. Rozśmieszał mnie bardzo taki mobbing czy molestowanie. Nie mogłam się doczekać, kiedy już dojdę do domu i opowiem przy kolacji".

Agnieszka Perepeczko stwierdziła, że "kiedyś wszystkie były molestowane, a teraz są mobbingowane". Chciałaby więc dowiedzieć się, dlaczego Anna Wendzikowska o swojej krzywdzie nie powiedziała wcześniej, tylko informuje o niej, dopiero gdy odeszła z TVN-u.

"Dlaczego nie reagowały wtedy, tylko teraz... bo na przykład jak molestował Jeffrey Dahmer to był ślad w lodówkach, ale tu... nic nie rozumiem".

Ewa Minge radzi Agnieszce Perepeczko: Pytanie proszę zadać dobremu psychiatrze

Wdowę po Marku Perepeczce zganiła Ewa Minge. Projektantka napisała, że osoba, która nigdy nie doświadczyła złego traktowania, nie zrozumie, o czym tak naprawdę pisze Wendzikowska. Zdaniem Minge słowa Agnieszki Perepeczko są zwyczajnie "nie na miejscu i stanowią kontynuację znęcania się nad człowiekiem".

"Ten, kto nie doświadczył mobbingu, przemocy psychicznej na dowolnym tle, upokorzenia i zależności od innego człowieka, nie jest w stanie zrozumieć paraliżującego strachu, jaki często towarzyszy temu zjawisku. Poddawanie pod opinię publiczną cudzej tragedii, nawet jeżeli jest ona kontrowersyjna, jest nie na miejscu i stanowi kontynuację znęcania się nad tym właśnie człowiekiem. Czasem cisza robi mniej szkody, a pytanie proponuję zadać niepublicznie, np. dobremu psychiatrze. Korrida, którą tu państwo urządzacie, jest przedłużeniem bata, jaki ta osoba doświadczyła" - skomentowała Minge.

Zobacz też:

Wendzikowska przerażona sytuacją w TVN-ie

"Wiadomości" miażdżą TVN za aferę z Wendzikowską

Z "Tańca z gwiazdami" odpadli faworyci

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Fitkau-Perepeczko | Anna Wendzikowska | Ewa Minge
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy