Nerwowo u córki Przybylskiej. Oliwia musiała podjąć zdecydowane kroki
Oliwia Bieniuk, córka Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka, kilka dni temu pochwaliła się wielkim sukcesem. Nie może się nim jednak w pełni cieszyć, bo reakcja internautów była wyjątkowo zgryźliwa. W końcu początkująca aktorka nie miała wyboru i musiała podjąć odpowiednie kroki. Czy krytyczni fani mają rację? Oto szczegóły.
Oliwia Bieniuk to najstarsza pociecha Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka. Już wiele lat temu nie ukrywała, że chce pójść w ślady matki - aktorki. W 2022 roku rozpoczęła studia na prywatnej uczelni - Warszawskiej Szkole Filmowej. Mówiła wtedy w "Dzień Dobry TVN":
"Chciałabym mieć wyższe wykształcenie - to po pierwsze. Po drugie cały czas ludzie będą mi powtarzali, że wybiłam się dlatego, że moja mama była aktorką, była popularna [...]. Chciałabym się od tego oderwać" - stwierdziła Oliwia.
Jeżeli córka Przybylskiej miała nadzieję, że studia oszczędzą jej krytyki niedowiarków, to była w błędzie. 8 października pochwaliła się dyplomem ukończenia uczelni na 3-letnim kierunku licencjackim "Aktorstwo nowych mediów". Ledwo opublikowała zdjęcie z dyplomem, a już się zaczęło.
Wpis Oliwii, w którym chwaliła się ukończeniem studiów aktorskich, spotkał się z żywą reakcją. W komentarzach złożyli jej gratulacje między innymi tancerz Jacek Jeschke, była partnerka ojca Bieniuk, czyli Martyna Gliwińska, stylistka Jolanta Czaja i spore grono influencerek.
Spora część internautów nie podeszła jednak do komunikatu tak entuzjastycznie. Wiele osób stwierdziło, że dyplom prywatnej uczelni nie jest powodem do dumy.
- "Przecież do Łodzi by się nie dostała, a tu płacisz i masz"
- "Ona nie ma talentu. Jej mama miała komediowy, ale jakąś bardzo dobrą aktorką nie była"
- "Ukończyła kierunek: Bycie córką Przybylskiej"
- "Dziewczyna na poziomie licencjata i się napina" - brzmiały komentarze.
Spora część krytycznych słów już zniknęła spod wpisu. Oliwia dodatkowo zablokowała możliwość komentowania, by móc w spokoju cieszyć się z zakończonego etapu nauki. A co naprawdę wiadomo o wspomnianych studiach?
Warszawska Szkoła Filmowa została założona w 2004 roku przez Macieja Ślesickiego i Bogusława Lindę. Dziś to już kompleks szkół, na który składa się nie tylko uczelnia, ale i liceum filmowe, studia podyplomowe, kursy policealne czy warsztaty. WSF ma też własne kino Elektronik.
Uczelnia zbiera bardzo mieszane opinie w sieci. Choć współorganizuje wiele wydarzeń kulturalnych w stolicy, a jej absolwenci mają na koncie pewne sukcesy - z dwiema nominacjami do Oscara za produkcje krótkometrażowe włącznie (w 2015 i 2022 roku), to nietrudno znaleźć krytyczne głosy na jej temat.
Studenci wymieniają się niezbyt przychylnymi opiniami na forach poświęconych filmowi, a na portalu Opinieouczelniach.pl, gdzie można komentować i oceniać swoje alma mater, placówka osiągnęła wynik 2,99/10 punktów przy niemal 1100 głosach.
A tanio w niej nie jest - przykładowo, czesne za studia Oliwii Bieniuk, czyli aktorstwo nowych mediów - w formie jednorazowej opłaty rocznej - wynosi 20 tysięcy złotych. Do tego trzeba doliczyć wpisowe: 3300 złotych. Opiekunami artystycznymi kierunku są tu mgr Bogusław Linda i mgr Magdalena Kizinkiewicz.
Zobacz też:
Radosna Oliwia Bieniuk oficjalnie potwierdziła doniesienia
Córka Przybylskiej wyznała wprost o znanych rodzicach
Syn Anny Przybylskiej to jej wierna kopia. Tata pokazał zdjęcie