Dopiero co "Milionerzy" wrócili na antenę, a tu taka decyzja. Hubert Urbański wszystko potwierdził
28 października w "Milionerach" pojawi się zupełnie nowe koło ratunkowe - pytanie do prowadzącego. Hubert Urbański, który prowadzi program od początku jego emisji w Polsce, czyli niemal od 30 lat, po raz pierwszy zdecydował się wziąć czynny udział w grze. Co o niespodziewanej zmianie sądzi gospodarz teleturnieju?
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Wraz ze startem jesiennej ramówki na antenie Polsatu zadebiutowała nowa edycja "Milionerów". Producenci zadbali o to, by nawet najwierniejsi widzowie teleturnieju poczuli powiew świeżości.
Wraz ze zmianą stacji, metamorfozie uległa scenografia - uwagę zwraca przede wszystkim ledowa podłoga, na której wyświetla się słynny motyw - złote znaki zapytania.
Nie ma także krzeseł dla uczestników formuły "kto pierwszy, ten lepszy" - w nowej odsłonie zrezygnowano bowiem z tego sposobu na wybór graczy.
Na tym jednak nie kończą się niespodzianki. Właśnie okazało się, że do nowi gracze będą teraz mogli wybierać trzy spośród czterech kół ratunkowych.
Do wyboru będą: pół na pół, pytanie do publiczności, pytanie do przyjaciela i pytanie do prowadzącego. Nowe koło przypomina pytanie do przyjaciela - prowadzący podpowiada graczowi, jednak gracz nie musi brać pod uwagę tych podpowiedzi i ostatecznie to zawsze on decyduje, którą z czterech odpowiedzi zaznaczyć.
"Pytanie do prowadzącego" to koło, które pojawia się także w innych zagranicznych edycjach "Milionerów" i jest bardzo lubiane przez widzów. Dla prowadzącego wiąże się jednak z pewnym ryzykiem.
W krótkiej rozmowie sam Hubert Urbański zdradził kulisy swojej decyzji i powiedział, czego spodziewa się po nowym kole:
"Wiem, że to jest bardzo spektakularne koło ratunkowe, bo oglądam inne wersje, na przykład brytyjską. A z drugiej strony, czułem ciepły oddech odpowiedzialności na plecach, więc dlatego odpowiadam 'tak i nie'" - przyznał w rozmowie z Polsatem.
Czy prezenter obawia się tego, że odpowie błędnie bądź nie będzie znał odpowiedzi?
"Ależ oczywiście, że tak. Przez ponad 20 lat miałem ten komfort, że mogłem udawać, że znam wszystkie odpowiedzi, jestem taki mądry, tylko się nie wychylam. A teraz nagle format mówi, 'sprawdzam'. To dla mnie zupełnie inna sytuacja" - dodał.
Gospodarz "Milionerów" nie kryje, że teraz odczuwa pewnego rodzaju presję.
"Obawiam się też, że źle podpowiem przy pytaniu, które będzie powszechnie uznane za super łatwe i banalne. A druga rzecz jest taka, że z moją podpowiedzią wiąże się ryzyko finansowe, bo wypowiadam się w sprawie nie swoich pieniędzy" - tłumaczy.
Nagrania do kolejnych odcinków już się zaczęły. Czy zawodnicy często sięgają po pytanie do prowadzącego?
"(...) chyba jeszcze za mało jest odcinków, żeby zbudować jakąś sensowną statystykę. Wiem, że w innych zagranicznych edycjach to koło bynajmniej nie ma stuprocentowej skuteczności, więc nie pękam. Mam w którą stronę doginać statystyki. Może mi się uda lepiej niż innym prowadzącym" - mówi Hubert Urbański w tym samym wywiadzie.
"Swoją drogą myślę, że to naprawdę fajne koło ratunkowe. Wydaje mi się, że wprowadzi jakiś nowy smak do programu" - dodaje.
Czy są pytania, których Hubert obawia się najbardziej?
"Zasadą pytania do prowadzącego jest, że zawodnik nie może mnie wcześniej zapytać o preferencje. Nie mogę z nim luźno dyskutować o pytaniu, żeby on później - na podstawie tej rozmowy - wziął lub nie wziął moje koło ratunkowe. Muszę być całkiem neutralny. Ale nie odkryję chyba Ameryki, jeśli powiem, że gdybym był na miejscu zawodnika, to w życiu bym nie pytał mnie o piłkę nożną, w ogóle bym to omijał szerokim łukiem i nie wymawiał wcześniej słowa futbol" - podsumował.
Oglądaj nowe odcinki "Milionerów" w Polsacie oraz Polsat Box Go.
Zobacz też:
"Milionerzy". W 17. odcinku padło pytanie o pół miliona zł. Uczestniczka nie wybrnęła
Uczestniczka "Milionerów" zażartowała z męża. Urbański nie wytrzymał
"Milionerzy". To pytanie sprawiło jej niemały problem. Warto znać odpowiedź
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych