Reklama
Reklama

Słuchy chodziły od jakiegoś już czasu, a tu nagle taka wiadomość ws. Aleksandra Sikory. A jednak

Aleksander Sikora postanowił szczerze opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w jego życiu po nagłym zwolnieniu z TVP. Celebryta nie ukrywa, że strata pracy w "Pytaniu na śniadanie" bardzo go dotknęła, ale - jak twierdzi - teraz zaczął dostrzegać w tym przykrym wydarzeniu nową szansę. Podjął dość szybko decyzję w sprawie swojej przyszłości, co właśnie postanowił oficjalnie ogłosić...

Aleksander Sikora w ostatnich latach robił sporą karierę w TVP. "Dobra zmiana", która nadeszła wówczas na Woronicza, mocno mu się przysłużyła. 

Z reportera portalu plotkarskiego Olek szybko "awansował" na pracownika publicznego nadawcy. Było to możliwe, bowiem w tamtym czasie nowe szefostwo zwolniło mnóstwo ludzi. 

Reklama

Chwilę potem dostał pracę w "Pytaniu na śniadanie", gdzie partnerowała mu Małgorzata Tomaszewska. Do tego zaczął współprowadzić "The Voice of Poland", komentować konkursy Eurowizji, a także sylwestrowe imprezy w Zakopanem. Jak można się domyślać, pieniądze od Kurskiego popłynęły szerokim strumieniem. 

Wszystko zmieniło się po 15 października. Z pracą w TVP zaczęły żegnać się dotychczasowi pracownicy, z Danutą Holecką i Michałem Adamczykiem na czele. Zmiany dosięgły także programy rozrywkowe, w tym "Pytanie na śniadanie", skąd zwolniono wszystkich dotychczasowych prowadzących. 

W ten oto sposób Aleksander Sikora zakończył swoją kilkuletnią przygodę z TVP. W rozmowie z party.pl mówi wprost, że bardzo mocno to przeżył. 

Dojmujące sceny w domu Sikory

Jak podkreślił, nie było mu najbardziej żal straconych pieniędzy, a przede wszystkim ludzi, z którymi mocno się zżył. Miał tu na myśli zapewne przede wszystkim Małgorzatę Tomaszewską, z którą tak się polubił, że nawet zaczęto plotkować o ich romansie. 

Nietrudno się domyślić, że w domu prezentera zrobiło się dość niewesoło, przynajmniej przez pierwsze dwa dni! 

"Było mi bardzo przykro z tego względu, że przede wszystkim kochałem program poranny. Jak dowiedziałem się, że nie będę prowadzić "Pytania na śniadanie", to dwa dni miałem wielki smutek w sobie, który musiałem przepracować. To było bardzo przygnębiające z tego względu, że po prostu przywiązałem się przede wszystkim do ludzi, którzy tworzą lub tworzyli ten program. To nie byli moi tylko koledzy z pracy, których mijałem. My po prostu przez lata zbudowaliśmy taką relację, która była czymś więcej niż tylko relacją zawodową. Więc ja nigdy nie czułem, że jadę do roboty, że muszę pojechać do roboty ją odbębnić, wrócić do domu i zrobiłem swoje" - opowiada w rozmowie z party.pl Aleksander. 

Jak przyznaje, po tych dwóch okropnych dniach przygnębienia nagle się otrząsnął. Zdał sobie sprawę, że świat nie kończy się na pracy w TVP. 

"Po prostu tak, jakbym wyszedł spod jakiegoś lodowatego prysznica, otrzepał się z tej wody i pomyślał sobie: "no i super! Może to jest dobry czas na zmianę. Nie ukrywam, że przede wszystkim mam bardzo duży warsztat zawodowy, który otrzymałem dzięki telewizji. Druga sprawa – mam superwiek. Jestem nie za stary, nie za młody, jestem w tak dobrym położeniu, jeśli chodzi o mój życiowy kalendarz, że to jest być może dobry moment, żeby coś się w moim życiu zmieniło, żebym nie wpadał w rutynę" - wyznaje z nadzieją Sikora. 

Aleksander Sikora liczy, że znajdzie gdzieś nową pracę

Sikora nie traci nadziei, że to początek dobrych zmian w jego życiu. Liczy, że szybko jego sytuacja się odmieni...

"Nadzieja na nadchodzące jutro, że ono będzie być może jeszcze ciekawsze, że będzie wiele ciekawych wyzwań przede mną, spowodowała, że szybko zatopiłem ten smutek i raczej idę z taką ogromną nadzieją, i takim szczerym uśmiechem, że przede mną naprawdę dobry czas. Nie chcę mówić lepszy, bo nie wiem, czy będzie lepszy czy nie, ale dobry. Jeśli nadchodzą nowe wyzwania, to powinno być coś, co powinienem klasyfikować jako ogromną satysfakcję, a nie coś, czego powinienem się bać. Oczywiście czasem się boję, bo są ludzie, których można definiować jako tych, którzy boją się zmian, a są ci, którzy po prostu już zacierają ręce i nie mogą się doczekać, co czeka na nich za rogiem. I ja chyba należę do tej drugiej grupy, chociaż nie ukrywam, że oczywiście czasem towarzyszy mi strach, no ale to normalne" – podkreślił Sikora. 

Zobacz też:

Tomaszewska opuściła szpital, a w domu takie rzeczy. Do gry wkroczył Sikora

Małgorzata Tomaszewska już po porodzie. Wiemy, ile ją to kosztowało

Ukochany odebrał Małgorzatę Tomaszewską po porodzie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Aleksander Sikora | "Pytanie na śniadanie"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy