11. edycja "Ślubu od pierwszego wejrzenia" przeszła już do historii i nie stało się to w chwale. Wśród fanów pozostał niesmak po zachowaniu ekspertek, a ogólne rozczarowanie dopełniło jeszcze to, że ostatecznie żadnej z trzech par nie udało się przetrwać.
Kaja i Krystian zdecydowali się na rozwód już w finałowym odcinku. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że nie przetrwało także małżeństwo Karoliny i Macieja oraz Kasi i Macieja.
"Nie jesteśmy razem. Postanowiliśmy się rozstać. Rozstaliśmy się tak naprawdę miesiąc przed emisją. Pod koniec lipca, więc daliśmy sobie jeszcze jakiś czas na poznanie się i sprawdzenie, można powiedzieć, że cztery miesiące próbowaliśmy coś budować" - mówiła Katarzyna Zawidzka w "Dzień dobry TVN".
Udzieliła ślubu parom ze "ŚOPW", a teraz takie doniesienia. Już tego nie ukrywa
Swojego rozczarowania takim obrotem spraw nie kryje burmistrz Ogrodzieńca Anna Pilarczyk, która udzielała ślubu wszystkim trzem parom w tej edycji. Kobieta przyznaje, że miała bardzo dobre pierwsze wrażenia i nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw.
"Wydawało mi się, że w tym 11. sezonie była największa chemia między uczestnikami. Widziałam, że są zadowoleni, uśmiechnięci. Nie byli przerażeni, raczej ciekawi siebie. Wyglądali naprawdę super. Liczyłam, że to będzie ten sezon, który się uda" - mówi Pilarczyk w rozmowie z "Faktem".
Kobieta przyznaje, że jej odczucia mogą być mylne, bowiem nie ma zbyt wiele czasu, by poznać uczestników programu TVN.
"Mam tylko krótki moment, kiedy widzę parę - właściwie pięć, sześć minut podczas ceremonii. Trudno w tym czasie cokolwiek ocenić, ale wyglądali bardzo pozytywnie" - dodała.
Jednocześnie pani burmistrz zdobyła się na refleksję w temacie obecnych związków i relacji.
"Dzisiejszy świat jest zupełnie inny. Kiedyś spotykało się ludzi w restauracji i patrzyło w oczy, rozmawiało. A dziś? Facebook, różne aplikacje i media społecznościowe. To już nie jest naturalne poznawanie się, tylko trochę taki casting" - podsumowała gorzko.
Trudno się z nią nie zgodzić.









