We wtorek stacja TVN wyemitowała finałowy odcinek 11. odsłony "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Ten sezon wzbudzał kontrowersje i mieszane uczucia wśród widzów już od samego początku. Wielu z nich zarzucało jurorom zły dobór par oraz brak ingerencji w rodzące się między nimi konflikty.
Ostatecznie najbardziej odczuli to Kaja Tokarska i Krystian Plak. Ich małżeństwo okazało się jedynym, które nie przetrwało tego eksperymentu.
Oto prawdziwy powód rozstania Kai i Krystiana. Nie do wiary, co działo się za zamkniętymi drzwiami
Tuż po finale Kaja Tokarska udzieliła wywiadu portalowi tvn.pl. W szczerej rozmowie kobieta przyznała, że zgłosiła się do eksperymentu z dużymi nadziejami.
"Ja przyszłam do tego programu z taką myślą, że naprawdę znajdę super męża, ale no wiadomo, to jest takie trochę ryzyko tak naprawdę, albo się sprawdzi, albo się nie sprawdzi. Niestety w moim przypadku się tutaj, jak wszyscy wiedzą, nie sprawdziło. Nie uważam jednak też, że żałuję, bo to też jest fajne doświadczenie bardzo, udział w takim programie" - wyznała.
Uczestniczka ŚOPW powiedziała także, że pierwsze chwilę spędzone z Krystianem odebrała bardzo optymistycznie.
Myślę, że też zupełnie inaczej sobie wyobrażałam, jak poznałam już Krystiana na ślubie, że inaczej jednak się potoczą nasze losy, bo na początku zapowiadało się, że będzie naprawdę fajnie
Co zatem zawiodło? Tokarska już tego nie ukrywa.
"Myślę, że każdy z nas miał inne oczekiwania wobec siebie i gdzieś na początku byliśmy w takiej, jak to powiedzieć, mrzące trochę poznania się, w początku programu, w tych emocjach takich bardzo wysokich"
Tak naprawdę to codzienność zweryfikowała ich związek.
"A potem gdzieś jakby jak już te emocje trochę opadły i trzeba było wejść do normalnego po prostu życia, no to okazało się, że zupełnie inaczej funkcjonujemy, zupełnie mamy inne potrzeby" - dodała Kaja.
Wszystko zaczęło się sypać podczas pierwszej wizyty w domu Krystiana. To działo się za kulisami.
"Miałam wrażenie, że to się tak zaczęło rozpadać, jak pierwszy raz w ogóle ja byłam u Krystiana na cały tydzień i było wiele takich małych rzeczy, które każdemu z nas przeszkadzały" - podsumowała bohaterka "Ślubu".









