Aneta Zając nie chce zdradzić kulis swojej metamorfozy. Teraz wiadomo dlaczego
Aneta Zając od dłuższego czasu zachwyca metamorfozą wyglądu. Gwiazda "Pierwszej miłości" nie odniosłaby tak spektakularnego efektu, gdyby nie pomoc specjalistów. W najnowszym wywiadzie aktorka zabrała głos na temat swojej przemiany, nie chciała jednak wyznać, co dokładnie zadziałało w jej przypadku. Miała ku temu konkretne powody.
Nietrudno było zauważyć, że w ostatnich miesiącach Aneta Zając borykała się z dużymi wahaniami wagi spowodowanymi przez chorobę tarczycy. Na początku aktorka myślała, że sama będzie w stanie poradzić sobie z tym problemem, w końcu jednak zdecydowała się poprosić o pomoc specjalistów. Ten moment był dla niej zdecydowanie przełomowy.
"Patrzę na siebie ze stycznia i mam ochotę mocno przytulić tamtą Anetę. Podziękować, że znalazła w sobie siłę, by zrobić potrzebne badania, poszukać specjalistów i zawalczyć o siebie. Dzięki niej dziś jestem tu, gdzie jestem. Odpowiednia diagnoza i wsparcie bliskich, rodziny i przyjaciół, potrafi dać ogromną siłę" - pisała wtedy na Instagramie.
Od tego czasu 43-latka chętnie dzieli się w sieci powalającymi efektami wprowadzonych do swojej codzienności ćwiczeń i diety. Fani nie mogli wyjść z podziwu nad jej fenomenalną formą. Mimo to gwiazda wcale nie jest skora do tego, by głośno mówić o tym, co najlepiej zadziałało konkretnie w jej przypadku. I ma ku temu swoje racje.
W jednym z najnowszych wywiadów Zając przyznała, że paradoksalnie najważniejsza w kontekście przemiany zewnętrznej była ta wewnętrzna, która nastąpiła wcześniej.
"Musiałam sama przed sobą się przyznać, że sama nie dam rady, że muszę poprosić kogoś o pomoc, a ja do tej pory nie lubiłam prosić o pomoc. Zawsze wszystko sama: 'Przecież sama dam sobie radę, pójdę na następną dietę (...)'. Dopiero jak zrobiłam profesjonalnie badania, zgłosiłam się do lekarza, to się okazało to, co się okazało" - powiedziała w podcaście "W moim stylu" Magdy Mołek.
Aktorka nie chciała jednak mówić o żadnych konkretach. Według niej to za duża odpowiedzialność, gdyż podawanie publicznie takich informacji mogłoby mieć niemożliwe do przewidzenia skutki.
"Nie mówiłam o tym nigdzie i chyba chciałabym to zachować dla siebie, bo też nie chciałabym, żeby ktoś się inspirował moimi wynikami czy sposobem leczenia. (...) To jest tak wrażliwy temat i tak bardzo dostępne są na rynku - na wyciągnięcie ręki - leki, które ktoś może na własną rękę sobie załatwić. Dlatego absolutnie nie chciałabym, żeby ktokolwiek się sugerował moim przypadkiem" - podkreślała.
Najlepsze, co można zrobić, to po prostu zwrócić się do odpowiedniego lekarza.
"Jedyne co, to chciałam zwrócić uwagę, że jeśli ktoś jest w podobnej sytuacji, jak ja byłam jeszcze w styczniu, to pomoc specjalisty jest bardzo ważna. O wiele lepsza niż jakieś informacje z internetu" - dodała.
Mimo to Zając wyjawiła, jakie zmiany wprowadziła we własnym codziennym funkcjonowaniu. Podstawą jej dobrej formy są obecnie zbilansowana dieta z dużą ilością białka, treningi, odpowiednia ilość i jakość snu, ale i opieka medyczna. Gwiazda nie miała też problemu z całkowitym odstawieniem słodyczy. Zmotywowało ją do tego jedno.
"Wystarczyło mi to, że zobaczyłam, jakie mam wyniki badań. I to mnie tak zmobilizowało, że powiedziałam sobie: 'No nie, teraz albo nigdy. Chcę wrócić do zdrowia i czuć się szczęśliwa'" - podsumowała.
Zobacz też:
Szczuplutka Aneta Zając zadała szyku na jesiennej ramówce Polsatu. Postawiła na klasykę
Ledwo Aneta Zając ogłosiła, a tu taka heca. "To już oficjalne"