Reklama
Reklama

Zagadkowa śmierć Matthew Perry'ego wciąż czeka na rozwiązanie. Oświadczenie koronera budzi niepokój

Nie milkną echa po zaskakującej i tragicznej śmierci Matthew Perry'ego. Aktor znany z serialu "Przyjaciele" nie ukrywał swoich problemów zdrowotnych, które wynikały z jego wieloletnich uzależnień. Wydawało się jednak, że w ostatnim czasie nareszcie wyszedł na prostą. Nieco światła na zagadkową śmierć Perry'ego rzucił raport koronera. Niestety, na część szczegółów przyjdzie nam dosyć długo czekać.

Całe Hollywood od kilkudziesięciu godzin znajduje się w głębokiej żałobie. Wszystko z powodu niespodziewanej śmierci jednego z gwiazdorów kultowego serialu "Przyjaciele". Choć Matthew Perry od lat mierzył się z różnymi poważnymi problemami zdrowotnymi i znajdował się już blisko śmierci, to w ostatnich miesiącach zdecydowanie wyszedł na prostą. A przynajmniej tak się wydawało. Po niedawnym zgonie w mediach znów rozgorzały pytania o przeszłe problemy gwiazdora z używkami.

Reklama

Matthew Perry zmarł w swoim domu. Koroner wydał oświadczenie

Od tragicznego zdarzenia minęło już kilkadziesiąt godzin, dlatego spływają pierwsze bardziej konkretne wieści na temat szczegółów i możliwych przyczyn śmierci 54-letniego aktora. Jak informują media, Matthew Perry wydawał się znajdować w dobrym zdrowiu. Przed śmiercią odbył intensywny trening w trakcie dwugodzinnej rundy pickleballu, a następnie odesłał swojego asystenta, by załatwił dla niego ważną sprawę. Mężczyzna po powrocie zastał Perry'ego w wannie z hydromasażem, niestety niedającego żadnych znaków życia. Podjęta reanimacja nie przyniosła pozytywnego skutku i Amerykanina uznano za zmarłego.

Na miejsce wezwano policję Los Angeles, która dokonała pierwszych oględzin. Na miejscu śmierci aktora znanego z roli Chandlera Binga w serialu "Przyjaciele" nie znaleziono żadnych używek czy środków odurzających. Wstępnie wykluczono też udział osób trzecich. Nie oznacza to natomiast, że wiemy już wszystko. Z opublikowanego publicznie raportu koronera z autopsji wynika, że zagadkowa śmierć Matthew Perry'ego pozostanie taką jeszcze przez jakiś czas.

Przyczyna śmierci Matthew Perry'ego "odroczona". Co to oznacza?

Po autopsji władze nie zdecydowały się podać publicznie do wiadomości oficjalnej przyczyny zgonu aktora, co w oczywisty sposób nie uspokoi jego fanów. Jak informuje portal Deadline, autopsja nie przyniosła bowiem jednoznacznych rezultatów. W raporcie koronera wskazano natomiast tzw. "odroczoną" przyczynę zgonu. Oznacza to, że do jej potwierdzenia potrzeba podjęcia dalszych kroków. Chodzi przede wszystkim o badania toksykologiczne, lecz na ich wyniki poczekamy prawdopodobnie kilka tygodni.

Ciało Perry'ego zostało w międzyczasie przekazane w ręce rodziny. Ostatnie miesiące wydawały się udane dla aktora, który w hitowej książce opowiedział o szczegółach swoich wieloletnich problemów z nadużywaniem pewnych środków, a także zmaganiach z depresją. W wieku 49 lat gwiazdor nabawił się perforacji układu pokarmowego i wylądował w szpitalu w stanie krytycznym po pęknięciu okrężnicy. Dwa tygodnie spędził w śpiączce, a jego leczenie szpitalne potrwało ogółem aż 5 miesięcy. Niestety, przyszło mu pożyć tylko kilka lat dłużej.

Zobacz też:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Matthew Perry | Przyjaciele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy