Reklama
Reklama

Zaczęło się już w dzieciństwie. Wiele się wyjaśniło w sprawie Zenka Martyniuka

Zenon Martyniuk twierdzi, że śpiewał na długo przed tym, zanim zaczął mówić, a gdy był dzieckiem, nawet na chwilę nie rozstawał się z gitarą, którą dostał od dziadka. Już jako kilkulatek zabawiał mieszkańców rodzinnej wsi i okolic własnymi interpretacjami przebojów... Anny German. O „Tańczących Eurydykach” w jego wykonaniu do dziś krążą na Podlasiu legendy.

Zenon Martyniuk zawsze z wielkim wzruszeniem mówi w wywiadach o swoim dzieciństwie, rodzicach i dziadku Mikołaju, który kochał go ponad wszystko i gotów był uchylić mu nieba. To właśnie on przepowiedział wnukowi karierę i marzył, by kiedyś zobaczyć go na scenie lub w telewizji. Niestety, nie doczekał dnia, gdy Zenek został gwiazdą...

"Miałem siedem lat, kiedy wpadł pod pociąg, kiedy próbował do niego wskoczyć. Został calutki zmiażdżony. Bardzo to przeżyłem, bo był ulubioną postacią w moim życiu" - wspominał Martyniuk na kartach książki "Życie to są chwile".

Reklama

Zobacz też: Niepokojące wieści z domu Martyniuków. Nie ma już odwrotu, walizki spakowane. Zenek i Danuta wyjadą z Polski

Zenek Martyniuk miał talent od urodzenia

Dopóki mały Zenek przynosił ze szkoły same piątki i świadectwa z czerwonym paskiem, rodzice pozwalali mu śpiewać i grać na gitarze, ile tylko chciał.

"W ostatnim roku podstawówki trochę opuściłem się w nauce, więc mama mnie ukarała. Schowała mi gitarę. Przekopałem pół strychu, który był wyłożony sianem, zanim w końcu ją znalazłem" - opowiadał w wywiadzie.

Z gitarą, którą dostał od dziadka, gdy miał 6 lat, nie rozstawał się w dzieciństwie nawet na chwilę.  Sam nauczył się na niej grać i, jak twierdzi, grał od rana do wieczora. Mama popłakała się ze wzruszenia, gdy zadebiutował w kościele w Bielsku Podlaskim, do którego jeździli w każdą niedzielę na sumę. Pieśń "Liczę na Ciebie, Ojcze" była pierwszym utworem, który Zenek zagrał na gitarze samodzielnie od pierwszej do ostatniej nuty. Wszyscy w kościele bili mu brawo.

Już wtedy wiadomo było, że wyrośnie na gwiazdę.

"On taki już urodzony z talentem" - wyznała mama artysty, Teresa Martyniuk w programie TVP "Sprawa dla reportera".

"Mama, odkąd pamiętam, podśpiewywała, tata grał na harmonijce ustnej, dziadek śpiewał, babcia też śpiewała, brała nawet udział w różnych przeglądach. Śpiewanie chyba naprawdę mam w genach" - twierdzi gwiazdor disco-polo.

Zenek Martyniuk śpiewał hity Anny German

Zenek urodził się 23 czerwca 1969 roku. Teresa Martyniuk okopywała właśnie kartofle w przydomowym ogródku, kiedy złapały ją pierwsze skurcze. Trzy lata wcześniej powitała na świecie Wioletkę, więc widziała, że to już "ten" czas. Weszła do letniej kuchni, mama kazała jej położyć się na stole i kilkanaście minut później było po wszystkim. Gdy zobaczyła synka, zaczęła się modlić w jego intencji - chłopiec był nieduży, bardzo chudy i przeraźliwie głośno płakał.

"Tak strasznie krzyczy, że chyba nie przeżyje... A jak nie umrze, to będzie z niego piosenkarz albo śpiewak" - zawyrokował ponoć obecny przy porodzie dziadek Mikołaj.

Taty Zenka, Bazyla Martyniuka, nie było w domu, bo trwały sianokosy i musiał iść do pracy w polu. Żona dołączyła do niego trzy dni po porodzie. Kiedy była poza domem, dziećmi zajmowała się babcia Nina, ale gdy tylko mogła, biegła do syna, żeby choć przez chwilę z nim pobyć.

"A jak szłam krowy doić czy coś, to podrzucałam mu kota i z nim się bawił" - wspominała podczas wizyty ekipy TVP w jej domu.

"Można powiedzieć, że ja się wychowałem z kotami" - potwierdził Zenon Martyniuk.

Koty były ukochanymi zwierzętami ojca wokalisty.

"On ciągle o nich mówił. Ostatnie słowa taty? "Teresa, tylko pilnuj kotów" - opowiada lider grupy Akcent o zmarłym w 2007 roku na udar Bazylu Martyniuku.

Ojciec zawsze był dumny z Zenka, bo ten nie dość, że pomagał jemu i mamie w pracach gospodarskich, to także świetnie się uczył, należał najpierw do zuchów, potem do harcerzy, a w dodatku umilał wszystkim czas - często nucił, przygrywając sobie na gitarze, przeboje swej ulubionej Anny German. W kolonii Gredele do dziś pamiętają, jak śpiewał "Tańczące Eurydyki", stojąc przed pocztą na krześle.

Zenek Martyniuk uwielbia odwiedzać rodzinne strony

Rodzice nie byli zachwyceni, gdy Zenek powiedział im, że chce po maturze żyć z muzykowania, ale zgodzili się, żeby robił to, co kocha. Szczęście syna zawsze było dla nich najważniejsze. Cieszyli się, kiedy przedstawił im Danusię Rolecką - dziewczynę, dla której, mając niespełna 18 lat, stracił głowę. Danutę pokochali jak własną córkę.

Zenon Martyniuk nigdy nie zapomniał, że pochodzi z malutkiej, biednej wioski na Podlasiu. Kiedy tylko ma wolną chwilę, przyjeżdża do wciąż mieszkających w ich rodzinnym domu mamy i siostry Wioletty. Nocuje w swoim dawnym pokoju na poddaszu. Piosenkarz dba, żeby mamie niczego nie brakowało, a ona odpłaca mu bezwarunkową miłością.

"Mój Zenek był grzeczny i spokojny, nie łaził nie wiadomo gdzie, ale lubił czasem pograć w piłkę z kolegami, pójść się pokąpać w rzece. A jak wracał ze szkoły i nie było nic do roboty, to szedł do swojego pokoju i godzinami grał na gitarze" - opowiadała Teresa Martyniuk w "Sprawie dla reportera".

Mama jest największą fanką Zenka, ogląda w telewizji każdy jego występ, zbiera wszystkie artykuły, jakie ukazują się na jego temat w gazetach, ma wielką skrzynię pełną zdjęć syna.

"On jest bardzo dobrym dzieckiem i wspaniałym człowiekiem. Zawsze mogę na niego liczyć" - chwali go.

Jeszcze niedawno mama Zenka prowadziła punkt skupu mleka, ale po zawale, który przeszła na początku 2020 roku, zdecydowała się przejść na zasłużoną emeryturę.

"Mam wyrzuty sumienia, że za rzadko ją odwiedzam. Ale rzucę wszystko, gdy będzie mnie potrzebowała, i pojadę do niej" - deklaruje gwiazdor.

Zobacz też:

Nie tak miało wyglądać życie Zenka Martyniuka. Wieści z Podlasia wyszły niespodziewanie

Nerwowo w domu Martyniuków. Zenek będzie musiał stawić się w sądzie

Danuta Martyniuk już wie, jaka będzie jej emerytura. Mówi też o świadczeniach Zenka


Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Zenon Martyniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama