Reklama
Reklama

Zabawna wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Ekspertka była zupełnie bezradna

"Pytanie na śniadanie" jak każdy program na żywo nie jest w stanie obejść się bez wpadek, błędów prowadzących i zagubionych ekspertów. Od czasu do czasu wszystkie te elementy razem łączą się w godną opowiedzenia historię. Tak było również we wtorek 21 listopada, ponieważ w studiu porannej śniadaniówki TVP wybuchła afera "kiełkowa". Sytuację uratował w ostatniej chwili kucharz.

Nowy tydzień nie zaczął się najlepiej dla prowadzących program "Pytanie na śniadanie". Jeszcze w niedzielę doszło do wypadku z udziałem ciężarnej Małgorzaty Tomaszewskiej, po którym wszyscy obecni w studiu wręcz "zamarli". Z kolei w miniony poniedziałek program z udziałem Idy Nowakowskiej i Anny Lewandowskiej został nagle przerwany i doszło do małego zamieszania. "Do trzech razy sztuka" - mogliby powiedzieć gospodarze porannej śniadaniówki TVP, bo wtorkowy odcinek również nie obył się bez własnych kłopotów.

Reklama

"Pytanie na śniadanie" z kolejną wpadką. Sytuację ratował kucharz

Wpadki na planie programu emitowanego na żywo nie są niczym niezwykłym. Niekiedy można jednak odnieść wrażenie, że programy śniadaniowe wyspecjalizowały się w tym niechlubnym trendzie. Kłopoty w "Pytaniu na śniadanie" czy "Dzień Dobry TVN" to dziś coś powszechniejszego niż lapsusy komentatorów sportowych. Jak nie problemy ze studiem, to błąd któregoś z prowadzących lub omyłka zaproszonego do studia gościa czy ekspertki.

We wtorkowy poranek gwiazdy wiszące nad studiem na Woronicza musiały ułożyć się w jakieś wyjątkowe połączenie, ponieważ najnowsza rękę do najnowszej wpadki przyłożyli niemal wszyscy obecni na miejscu. Tym razem program prowadził duet Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora. Na kanapie towarzyszyła im dietetyk Sylwia Gugała-Mirosz. Temat rozmowy dotyczył zalet wynikających z jedzenia... kiełków. Problem w tym, że o ile wiedza teoretyczna stała na wysokim poziomie, to z wcieleniem jej w praktykę wiązały się pewne kłopoty.

Tomaszewska zadała pytanie ekspertce i się zaczęło...

W pewnym momencie Małgorzata Tomaszewska usłyszała pytanie z offu od reżysera odcinka i postanowiła wypowiedzieć je na głos do ekspertki: "Tyle tych kiełek jest na stole, że nie wiemy - które to są kiełki brokuła?". Niestety, zabiła jej tym samym ćwieka dietetyczce, ponieważ ta nie potrafiła ich rozpoznać. Identyczny kłopot mieli też zresztą sama Tomaszewska i obecny tuż obok Olek Sikora.

W taki oto sposób zaczęło się wielkie poszukiwanie kiełków brokuła. Prowadzący sprawdzali skład miseczek, pytali też po ludziach dookoła, a Sikora zwrócił się nawet bezpośrednio do widzów. Bez powodzenia. Sytuację uratował dopiero kucharz, który tego dnia pełni dyżur w "Pytaniu na śniadanie". Mężczyzna nie miał problemu ze wskazaniem odpowiedniej miski.

Zobacz też:

Tomasz Wolny wstał i wyszedł. Duża wpadka w "Pytaniu na śniadanie"

Małgorzata Tomaszewska bez ogródek wypaliła o synu. Naprawdę robił coś takiego

Sikora i Tomaszewska nie mogli uwierzyć w to, co stało się na planie "Pnś". Poszedł w drobny mak

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama