Małgorzata Tomaszewska odlicza już dni do porodu. Nadal jednak nie zrezygnowała z pracy w "Pytaniu na śniadanie", bo zapewniała, że świetnie się czuje.
Niestety, w życiu zdarzają się sytuacje, na które nie mamy po prostu wpływu. A już szczególnie w miejscu, gdzie tyle się dzieje. Tak jest właśnie na planie programu telewizyjnego.
Wypadek na planie "Pytania na śniadanie"
Małgorzata boleśnie się o tym przekonała. Gwiazda podczas prowadzenia śniadaniówki w pewnym momencie runęła na podłogę. Pilnie trafiła do lekarza, by sprawdzić, czy nic nie stało się dziecku.

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a Małgorzata zdążyła już o tym opowiedzieć mediom.
Co dokładnie się wydarzyło?
"Przechodzimy z kanap do kącika eksperckiego i ja nie zauważyłam podestu. […] Jakoś nie zauważyłam i jak runęłam, całe szczęście nie na brzuch tylko na pupę. Nie bolał mnie ten upadek, ale wylałam na siebie herbatę spektakularnie. Wszyscy zamarli na planie. Olek poszedł do rozmowy sam. […] Ja byłam trochę zestresowana tym, co się stało" - wyznała w Świecie Gwiazd.
Ciężarna Tomaszewska trafiła do lekarza
Potem natychmiast trafiła do lekarza. Na szczęście wszystko było dobrze:
"Potem poszłam od razu do lekarza, ale to tak bardziej profilaktycznie, bo nie czułam, żeby coś się stało. Ale jednak upadek w ciąży zawsze jest alarmujący i stresujący" - wyjawiła.
Zobacz też:









