Reklama
Reklama

Wielki skandal w TVN-ie. Niebywałe okoliczności zwolnienia byłej pracownicy. Wygrała pozew

Była producentka "Rozmów w toku" wytoczyła sprawę TVN. Jolanta Hofer walczyła w sądzie o ustalenie stosunku pracy po tym, jak nie mogła doprosić się o obiecaną umowę. Po zwolnieniu ze stacji zaczęła walczyć o swoje. Teraz święci triumfy.

Była pracownica TVN-u wygrała proces ze stacją

Jolanta Hofer pracę w telewizji TVN zaczęła pod koniec 2006 r. W stacji spędziła prawie 5 lat, pracując jako szefowa dokumentalistów programu "Rozmowy w toku". Po tym czasie otrzymała awans na stanowisko producentki popularnego show Ewy Drzyzgi, w którym pracowała do 2018 r. na podstawie umowy o dzieło.

Z najnowszych doniesień Wirtualnych Mediów wynika, że Hofner nie tylko postanowiła zawalczyć o ustalenie stosunku pracy w sądzie, ale wygrała to decydujące starcie. Wcześniejsze okoliczności sprawy budzą olbrzymie emocje.

Reklama

"Sąd ustalił, że powódkę Jolantę Hofer i stronę pozwaną TVN SA z siedzibą w Warszawie łączył stosunek pracy na podstawie umowy o pracę na czas nieokreślony w okresie od 1 sierpnia 2011 r. do 14 maja 2018 r. na stanowisku producenta" - czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa-Nowej Huty w Krakowie.

Stacja odwołała się od wyroku. Rozprawa apelacyjna zaplanowana jest na 3 października. Chociaż Hofner czekają dalsze wizyty w sądzie, producentka jest zadowolona.

"Cieszy mnie ten wyrok, ponieważ sąd wyraźnie pokazał, na podstawie zeznań świadków, również drugiej strony, że to, co robiłam, nie było umową o dzieło, lecz stosunkiem pracy" - wyjawiła była producentka "Rozmów w toku".

Realia pracy w TVN wyszły na jaw. Szokujące wieści

Hofner zaczęła publicznie opowiadać o tym, jak naprawdę wygląda praca w TVN-ie tuż po złożeniu papierów do sądu. Wówczas przyznała, że przez długi czas była mamiona obietnicami, które nigdy nie zostały spełnione. Gdy zaś zaczęła upominać się o swoje, usłyszała zaskakujące słowa.

"Przechodziłam do TVN z pracy na etacie w radiu publicznym i od początku zaznaczałam, że chcę mieć etat. Mnie ten etat obiecywano i przesuwano ciągle w czasie jego realizację. Potem życie się toczyło... Jak zostałam producentką, wróciłam do sprawy. Usłyszałam: »Albo pani akceptuje to, co jest, pani Jolu, albo...« i tu rozłożenie rąk" - wyznała Jolanta Hofer.

Pracownica "Rozmów w toku" ujawniła także, że mierzyła się z mobbingiem podobnie jak Anna Wendzikowska: "Gdybym była wtedy na etacie, to mogłabym się odwoływać do sądu pracy. Osoba, która była świadkiem tych sytuacji, zgłosiła to do działu HR. Amerykańscy właściciele TVN mieli kodeks etyki, w którym było napisane, że takie sytuacje powinny być zgłaszane i z całą starannością przeanalizowane. I nawet, jeśli się te zarzuty nie potwierdzą, to osobie, która je zgłasza, nic się nie stanie. Osoba, której to dotyczy, miała zostać pouczona. Powstała komisja, w której zasiadali tylko ludzie związani z TVN, nigdy się nie dowiedziałam, jakie były wyniki prac tej komisji. No i podziękowano mi za współpracę" - powiedziała Jolanta Hofer w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.

Kalczyńska ma żal do TVN. Wszystko przez nagłe zwolnienie i brak chęci do dalszej współpracy

Anna Kalczyńska tuż po zwolnieniu zabrała głos w sprawie szokujących zmian w TVN-ie. Z goryczą wspominała swoje pożegnanie ze stacją, w której spędziła ostatnie 20 lat. Rozczarowała ją postawa szefów telewizji.

"Po 20 latach w TVN właściwie ta stacja nie miała mi niczego do zaproponowania. Jak wiecie, kilka osób się odnalazło w tej stacji, Małgosia Rozenek gdzieś krąży i się pojawia, Agnieszka Woźniak-Starak także. Nie pojawiła się żadna propozycja dla mnie i szczerze mówiąc, to chyba zabolało mnie najbardziej. Rozumiem, że można mieć inny pomysł na program, ale jednak z moimi zdolnościami, doświadczeniem, znajomością języków, wydawać by się mogło, że jakieś miejsce dla mnie mogłoby się znaleźć. Ale bez żalu" - podsumowała w gorzkich słowach. 

Zobacz też:


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: TVN SA | Rozmowy w toku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy