Wendzikowska odeszła z TVN-u w atmosferze skandalu. Dziś mówi wprost, co dzieje się w stacji
Anna Wendzikowska była związana z TVN-em przez 15 lat. Niespodziewanie w 2022 roku dziennikarka zdecydowała się odejść ze stacji, stawiając jej kilka poważnych zarzutów. Niespodziewanie po dłuższym czasie gwiazda znowu zabrała głos ws. odejścia i odsłoniła jego kulisy. Nie omieszkała też ocenić tego, co obecnie dzieje się w śniadaniówce. Tego nikt się nie spodziewał...
Na początku swojej drogi zawodowej Anna Wendzikowska próbowała swoich sił w aktorstwie. W jej portfolio znajdują się dziś takie tytuły jak "Pierwsza miłość", "Lokatorzy" czy wreszcie "M jak miłość", który przyniósł jej największą popularność i z którym związała się najdłużej, bo na kilka lat.
Gwiazda w pewnym momencie stwierdziła jednak, że choć chce pozostać w telewizji, to wolałaby sprawować w niej inną funkcję. Od występowania na ekranie bardziej pociągały ją bowiem rozmowy z kolegami po fachu. Po ukończeniu dziennikarstwa na londyńskiej uczelni kobieta znalazła zatrudnienie w "Dzień Dobry TVN".
W latach 2007-2022 na potrzeby porannego pasma Wendzikowska przeprowadzała wywiady ze sławnymi postaciami ze świata filmu, m.in. Angeliną Jolie, Kate Winslet, Leonardo DiCaprio czy Robertem De Niro. Paradoksalnie wcale nie przynosiły jej jednak one dużych zysków.
Prezenterka, która jednocześnie pracowała też nad kilkoma projektami w innych kanałach grupy, nieoczekiwanie złożyła wypowiedzenie. Swoją decyzję tłumaczyła skandalicznymi warunkami pracy, w której nie czuła się bezpiecznie i komfortowo. Teraz znowu wróciła do tej sprawy.
Wendzikowska niemal całkowicie wycofała się z mediów tradycyjnych. Po odejściu z TVN-u założyła podcast "Ku szczęściu" i wydała poradnik pod tym samym tytułem. Z perspektywy czasu ani trochę nie żałuje wyboru, jakiego dokonała.
"To jest trochę tak, że jak ta decyzja czy taki imperatyw wewnętrzny powstanie, żeby coś powiedzieć głośno, to już nie jest to trudne. Najtrudniejsze jest dojść do tego miejsca, w którym ma się poczucie, że to coś musi zostać wypowiedziane. To był wynik mojej głębokiej pracy wewnętrznej i przekonania, które się zrodziło w moim sercu, (...) że to nie jest właściwe i to trzeba po prostu posprzątać albo przynajmniej powiedzieć głośno o pewnych rzeczach" - wytłumaczyła swoje motywacje w rozmowie z Jastrząb Post.
Okazuje się, że inni pracownicy byli jeszcze gorzej traktowani niż ona.
"Wcale nie byłam osobą najbardziej w tej sytuacji cierpiącą. Spokojnie mogłam sobie konformistycznie manewrować w tej sytuacji, ale miałam poczucie, że to jest coś większego ode mnie. Że to po prostu musi zostać wypowiedziane, że trochę się czasy zmieniają. Pewne rzeczy już tak nie uchodzą [na sucho - przyp. aut.]" - podzieliła się swoimi odczuciami na temat pracy w "DDTVN".
Wendzikowska twierdzi, że to dzięki jej sprzeciwowi, krytyce i nagłośnieniu sprawy sytuacja w śniadaniówce znacznie się poprawiła - a przynajmniej tak wynika z informacji, które do niej dotarły.
"Myślę, że to był taki moment, gdzie reakcja była właściwa, natychmiastowa i coś się zmieniło na lepsze. Wiem, że teraz redakcja 'Dzień Dobry TVN' funkcjonuje na zupełnie innych zasadach, z zupełnie inną energią i wszystkim się tam fajnie pracuje, więc to z perspektywy czasu oceniam jako taki właściwy ruch. Ale tak też przyszedł moment w moim życiu, że po prostu czułam, że to powinna być taka najważniejsza motywacja. Co jest właściwe, co czuję, gdzie jest dobro, a gdzie zło" - podsumowała.
Interwencja dziennikarki przyniosła efekty i osoby odpowiedzialne za niewłaściwe zachowanie straciły pracę. Mimo to Anna nie zdecydowała się zostać.
"Nie mogłam odejść, nie załatwiając tej sprawy. Ale potem poczułam, że samo załatwienie tej sprawy niczego nie zmienia. Czułam, że nadal muszę to miejsce za sobą zostawić, mimo że było mi (...) szkoda" - mówiła w zeszłym roku w wypowiedzi dla Świata Gwiazd.
Zobacz też:
Córki Wendzikowskiej miały jedno marzenie. Realizacja okazała się kosztowna
Wendzikowska zmaga się z poważną chorobą. "Nawet nie zdawałam sobie sprawy"