W wieku 20 lat pracował dla Maryli. Po tych słowach myślał, że to koniec
Adam Sztaba był początkującym dyrygentem i kompozytorem, nawet nie ukończył jeszcze studiów, gdy w latach 90. zaprosiła go do współpracy Maryla Rodowicz. Nie obeszło się między nimi bez zgrzytów. Raz nawet myślał, że zostanie zwolniony.
Adam Sztaba to polski kompozytor, pianista, aranżer, dyrygent i producent muzyczny, a także osobowość telewizyjna. Jest znany przede wszystkim z programów: "Taniec z gwiazdami", gdzie kierował orkiestrą oraz "Must Be The Music", w którym był jurorem. Współpracował z wieloma gwiazdami polskiej sceny muzycznej, m.in. Edytą Górniak, Marylą Rodowicz. Prywatnie przez wiele lat był związany z Dorotą Szelągowską.
Adam Sztaba w szczerej rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem dla Świata gwiazd wspomniał początki swojej kariery. Kiedy przyjechał z Koszalina do Warszawy od razu dostał pracę w teatrze "Buffo", gdzie jego talent dostrzegł Janusz Stokłosa. Ta praca otworzyła mu drogę do kariery. Poznał dzięki niej wielu artystów, m.in. Marylę Rodowicz.
"Maryla Rodowicz. Poznaję ją jak mam 20 lat, w studiu nagraniowym teatru "Buffo", bo ona przychodzi na spektakl, a potem mnie zaprasza do studia nagraniowego, które tam funkcjonuje w teatrze. I gram dwa utwory na jej płytę 'Złota Maryla' (...) i ona była zachwycona. Za miesiąc czy dwa padło pytanie, czy chciałbym być kierownikiem muzycznym jej zespołu" - wspomina kompozytor.
W tym czasie Adam Sztaba był studentem Akademii Muzycznej w Warszawie, pracował też jako prawa ręka Stokłosy w teatrze Buffo. Obawiał się, że nie podoła dodatkowemu zadaniu, ale się zdecydował.
"To był jeden z lepszych zespołów. Magda Steczkowska w chórku, Iza Ziółek, Jacek Wąsowski gitarzysta. (...) I zacząłem prowadzić ten zespół. Nie wiem skąd miałem tupet, ale miałem dużo tupetu wtedy. (...) Jak miałem jakiś pomysł i ktoś mi w tym przeszkadzał, nawet jakby to była Maryla, to byłem nieprzejednany. No i była sytuacja taka, że ona sobie wymyśliła jakiś tam utwór, to chyba był utwór "Nie ma jak pompa" (...) i ona bardzo chciała, żeby zagrać to, jak utwór Jacksona (...) Przyniosłem jej inną aranżację i ona była niepocieszona, bo chciała cały czas tego Jacksona. I ja wtedy powiedziałem - samego mnie to śmieszy i zastanawia, skąd tyle tupetu - padło z moich ust: 'To idź sobie do Jacksona'".
Początkujący kompozytor w tak arogancki sposób zwrócił się do uznanej gwiazdy, legendy polskiej muzyki. Zespół już był pewny, że Maryla zwolni Sztabę.
"I ona rzeczywiście wyszła wtedy. Na godzinę nas zostawiła. (...) Wróciła poprosiła o zagranie tego utworu i zaczęła powolutku się przyzwyczajać, po czym polubiła i zagraliśmy go na festiwalu w Opolu i wszyscy zwracali uwagę na świetny aranż" - opowiada z satysfakcją Adam Sztaba.
Kompozytor do dziś nie wie skąd miał tupet, żeby w taki sposób odpowiedzieć Maryli. "Ale okazało się, że Maryla potrzebuje takiego partnera, który jednak wstrząśnie i powie, że ma być tak, nie inaczej".
Zobacz też:
Adam Sztaba niespodziewanie pokazał żonę. To ona zajęła miejsce Szelągowskiej
Sztaba ujawnił szczegóły rozwodu z Szelągowską. "Babranie się w strasznie trudnych tematach"
Adam Sztaba niespodziewanie wyznał ws. związku z Edytą Górniak. Teraz wszystko jasne